Rap Monster
Siedziałaś właśnie w sali treningowej chłopców. Byłaś ich przyjaciółką odkąd pamiętałaś. Zawsze razem, nigdy osobno. Nawet zabierali Cię na koncerty czy podpisywanie płyt. Odpowiadało Ci takie życie. Miałaś 6 wspaniałych przyjaciół, a w sumie to 7, choć nie do końca. Lidera od zawsze traktowałaś inaczej. Myślałaś, że to przez to, że czułaś się przy nim bezpiecznie, jednak ostatnio uświadomiłaś sobie bardzo ważną rzecz. Zauroczyłaś się nim. Nawet bardzo. Można by powiedzieć, że stał się Twoją pierwszą miłością. Niestety to uczucie było jednostronne. Znaczy... Tak myślałaś. W sumie przez ten cały czas nie zrobił niczego, co by chociaż w najmniejszym stopniu pokazywało jego uczucia względem Ciebie. Irytowała Cię Twoja słabość do niego.
- ____, słuchasz nas? - zapytał Cię Hoseok, jednocześnie wyrywając z zamyślenia.
- Hmm? - odpowiedziałaś rozkojarzona. - Mówiliście coś?
- T-to nie tak - zaprzeczyłaś szybko. - Nie ignorowałam was, po prostu się zamyśliłam.
- To o czym tak myślałaś, ____? - zagadnął Cię V, który pił już drugą butelkę wody.
- A może raczej o kim? - dopytywał Jimin, patrząc na Ciebie podejrzliwie. Od razu spłonęłaś rumieńcem, odwracając głowę.
- O-o niczym ważnym - oznajmiłaś. - Hej, kto wam kazał przestać tańczyć? Macie jeszcze sporo roboty, a tak się obijacie! Gdyby nie to, że...
- Matko, gadasz jeszcze gorzej niż lider - burknął Jin. - Byłabyś jego idealną dziewczyną. Tak samo upierdliwa jak on.
Popatrzyłaś na niego z piorunami w oczach. Tylko jeden wiedział o tym, że podoba Ci się Rap Monster. Do tego gadał takie rzeczy przy nim.
- Czy ty masz jakiś problem, Seokjin? - syknęłaś zła, podchodząc do niego.
- Ej, ej, ej - zainterweniował Namjoon. - Spokojnie. ____, możemy porozmawiać?
Zaskoczyło Cię to, że swoją dłoń trzymał na Twoim nadgarstku. Pokiwałaś jednak głową, posyłając Jinowi jeszcze więcej morderczych spojrzeń. Kiedy doszliście do małego parku przy wytwórni, Rap Monster usiadł na pierwszej lepszej ławce. Nie zostało Ci nic innego jak zrobić to samo.
- Czy coś się stało? - zapytałaś, lekko zdziwiona jego zachowaniem. Siedział ze spuszczoną głową, wpatrując się w swoje splecione ręce. - Coś źle zrobiłam?
Jednak on nie reagował na żadne Twoje słowa, tylko siedział.
- Skoro tak się zachowujesz to ja wracam do wytwórni - powiedziałaś, wstając z ławki. Zatrzymało Cię niezwykle silne pociągnięcie. Spojrzałaś w stronę lidera.
- Mianhe - usłyszałaś.
- Niby za co przepraszasz? - zapytałaś go.
- Jestem takim idiotą - powiedział po chwili. - Lubię Cię, ____. Naprawdę. Nie jestem typem faceta, który jest jakoś szczególnie uczuciowy, ale...
- Tak? - uśmiechnęłaś się lekko.
- Pójdzieszzemnąwpiątekdokina? - przez to, że mówił strasznie niewyraźnie, nie wiedziałaś co powiedział.
- Możesz powtórzyć?
Lider westchnął, po czym wstał i stanął naprzeciwko Ciebie.
- Pójdziesz ze mną w piątek do kina? - zapytał speszony. Tak, dokładnie. Speszony. - Proszę?
- Pewnie, że tak - odpowiedziałaś mu, chwytając go za rękę. - Ale teraz musimy wracać. Jeszcze sobie coś pomyślą, zboczeńce.
Usłyszałaś śmiech Rap Mona, a po chwili poczułaś jak całuje Cię lekko w policzek.
- Oczywiście - powiedział uradowany. - Wracajmy.
Jin
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałaś swojego przyjaciela, kiedy już dotarliście do Wesołego Miasteczka.
- Po prostu nie chciałem, żebyś cały dzień spędziła przed telewizorem - odpowiedział Ci Jin, uśmiechając się.
- Wyczuwam tu jakiś podstęp, ale udam, że nic nie wiem - oznajmiłaś i ustawiłaś się w kolejce do waszego pierwszego celu. Rollercoaster. Był tak wielki, że gdyby przerobić go na metalowy pojemnik, pomieściłby całą rzekę Han, a nawet i więcej. Tylko nie rozumiałaś intencji Jina. Przecież od dawna wie, że masz lęk wysokości, a mimo wszystko pcha Cię na największe kolejki.
- Chodź - Kim wziął Cię za rękę. - Mamy już bilety.
Wziął.
Cię.
Za.
Rękę.
Za rękę.
Czy tylko Ci się wydawało, czy zrobiło się jakoś goręcej? Zawsze to właśnie SeokJina lubiłaś najbardziej z chłopców, ale nigdy się tak nie zachowywałaś. Poza tym już dożo razy chwytał Cię za rękę, ale dopiero teraz wywarło to na tobie jakieś wrażenie. Wae? Kiedy wchodziliście do wagonika, Jin zaskoczył Cię jeszcze bardziej.
- Jeśli będziesz się bała, powiedz mi, sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu.
Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. Sprawię, że przestaniesz myśleć o strachu. MWOH?!
Chciałaś coś jeszcze powiedzieć, ale wagonik ruszył, a Ciebie wgniotło w krzesełko. Wiatr był niesamowity, a prędkość przerażająca. Bałaś się, bardzo. Dlatego już obchodziło Cię, co Jin miał na myśli, po prostu złapałaś go za rękę i mocno wtuliłaś się w jego bluzę. Poczułaś jak obejmuje Cię ramieniem i splata ze sobą wasze palce. W tym momencie poczułaś, jak Twoje serce przyspiesza i robi Ci się strasznie gorąco. Wae?! Chwilę później było już po wszystkim. Mogłaś normalnie oddychać i, co najważniejsze, stałaś bezpiecznie na ziemi. Tylko Kim nadal trzymał Cię za rękę. W sumie... Nie przeszkadzało Ci to, wręcz przeciwnie, podobało Ci się to.
- To co? - zapytał Cię chłopak. - Następna atrakcja? Dom Strachów?
- Czy mi się wydaje czy Ty chcesz znaleźć jakiś pretekst, żeby na legalu mnie przytulać?
- N-nie no co ty - powiedział lekko zakłopotany.
- Kłamiesz - uderzyłaś go lekko w ramię.
- Wcale nie - powiedział naburmuszony.
Podeszłaś do niego i go przytuliłaś. Jin był lekko zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk.
- Dlaczego za każdym razem, kiedy mnie przytulasz, sprawiasz, że lubię Cię jeszcze bardziej?
Zachichotałaś.
- Czy ja to powiedziałem na głos? - zapytał Ciebie SeokJin, kiedy już się od niego odsunęłaś.
- Ale co? - udawałaś, że o niczym nie wiesz. Uśmiechnęłaś się tylko słodko.
- Już nic - oznajmił szybko.
- Oppa, jak na moje to możemy iść do Domu Strachów - powiedziałaś. - Muszę sprawić, żebyś polubił mnie bardziej, choć... Nie wiem czy się da.
Ruszyłaś w stronę kasy biletowej.
- Czekaj - zareagował Koreańczyk. - Czyli, że jednak wszystko słyszałaś?
- Oppa, to już nie moja wina, że mnie lubisz - wystawiłaś mu język.
Jin uśmiechnął się tylko. Podobało mu się, że nazywasz go oppą. W końcu... Wyznał Ci swoje uczucia, choć nie tak jak chciał, ale liczyło się to, że ty czułaś dokładnie to samo co on.
Suga
- Suga.
- ...
- Suga.
- ...
- SUGA NO!
- Słucham Cię skarbie uważnie - powiedział, dalej pisząc coś w zeszycie.
- Nie, wcale nie - oznajmiłaś, nie przejmując się nawet tym, że powiedział do Ciebie "skarbie". - Nie słuchasz mnie!
- Yhyyym - mruknął, dalej wgapiając się w ten cholerny zeszyt.
- Jestem w ciązy z Hoseokiem, a Rap Mon udzielił nam ślubu, ale niestety ceremonię przerwał Jin, niosąc konającego Kookiego na rękach, a Taehyung z Jiminem przyglądali się temu z politowaniem.
- To wspaniała historia, ____ - zero reakcji. Znowu.
Westchnęłaś rozdrażniona.
- Min Yoongi, jesteś największym kretynem na świecie! - krzyknęłaś i wyszłaś z jego pokoju.
Zła udałaś się do kuchni, gdzie siedziała reszta zespołu.
- Co jest? - zapytał Cię Jin.
- Yoongi jest okropny - burknęłaś tylko.
- Oooo - powiedział Jimin. - Chyba musiał zaleźć Ci za skórę skoro używasz jego prawdziwego imienia.
- Ignoruje mnie cały czas - oznajmiłaś w końcu.
- I dlatego jesteś zła? - dopytywał Kooki.
- Nie zareagował nawet, gdy powiedziałam, że jestem w ciąży z Hoseokiem - odparłaś i od razu odwróciłaś się w kierunku wspomnianego chłopaka. - Nie waż się nawet tego komentować, Jung.
Koreańczyk tylko podniósł ręce w geście obronnym.
- Ja mam pytanie - odezwał się Taehyung, podnosząc rękę jak w szkole. - Dlaczego powiedziałaś, że jesteś w ciąży z Hoseokiem? Wiesz, jest nas jeszcze szóstka oprócz Sugi. Czemu on?
- Bo... bo... - w sumie to nie wiedziałaś dlaczego. - Bo tak, pierwszy mi przyszedł do głowy.
Chłopcy popatrzyli na Ciebie dziwnie.
- Serio mówię - przekonywałaś ich.
Nagle z góry zeszedł uśmiechnięty Suga. Na jego widok tylko zmrużyłaś oczy i usiadłaś koło Hoseoka.
- O, ____ - usłyszłaś głos rapera. - Jeszcze u nas jesteś?
- A co? - warknęłaś. - Wyganiasz mnie?
Suga jakby zaskoczony nagłym atakiem, pokiwał tylko przecząco głową. Kiedy tylko Jin przyniósł garnek z jedzeniem, J-Hope od razu wziął Twój talerz i nałożył Ci sporą ilość spaghetti.
-A-ale ja tyle nie zjem - zaprotestowałaś szybko.
- No pewnie, że nie - Jung popatrzył na Ciebie dziwnie. - Zjesz to razem z naszą małą ____.
Spojrzałaś na niego jak na wariata, ale on tylko pogładził Twój brzuch, nachylając się do niego.
- Słyszysz mała ____ - powiedział dziecinnym głosem. - Musisz dużo jeść, żeby wyrosnąć na taką dużą jak Twoja mama.
Wszyscy. Dosłownie wszyscy patrzyli na niego z minami typu "Wut, Hoseok, co ty robisz?". A najbardziej zaskoczony był właśnie Suga.
- ____, jesteś w ciąży? - zapytał Cię Yoongi.
- A-ani... T-to...
Jednak Min Cię nie słuchał. Wstał od stołu i poszedł na górę. Był wyraźnie wściekły.
- HOSEOK, TY IDIOTO! - krzyknęłaś na niego i pobiegłaś za Sugą. Kiedy dotarłaś do jego pokoju, zapukałaś lekko, po czym weszłaś. Twój przyjaciel stał przy oknie i patrzył się na chmury.
- Suga, wszystko w porządku? - zapytałaś go.
- Nie - odwrócił się do Ciebie. - Nic nie jest w porządku.
- Jeśli chodzi o to czy...
- Domyśliłem się, że nie jesteś w ciąży, ____ - oznajmił.
- To dlaczego...?
- Ponieważ Hoseok przesadził - uderzył w ścianę, sprawiając, że lekko podskoczyłaś. -On nie ma prawa Cię dotykać. Szczególnie, że wie, że...
- Wie, że? - zapytałaś.
- Że Cię lubię, ____ - powiedział zakłopotany. - Bardzo, nawet. Dlatego nie lubię, gdy ktoś inny oprócz mnie Cię dotyka. (Wcale nie dwuznaczne....) A już po prostu nienawidzę, gdy robi to J-Hope, ponieważ wiem, że lubi Cię tak, jak ja to...
- Ale ja go nie lubię - powiedziałaś pewnie.
- Co?
- Przez cały czas lubię jedną i tą samą osobę - oznajmiłaś, uśmiechając się. - Jednak nie jest to Hoseok, tylko ty.
- Chincha?! - zapytał uradowany, podbiegając do Ciebie. Pokiwałaś tylko głową, na co raper Cię przytulił.
- Ale już nigdy więcej mnie nie ignoruj, arraso? - popatrzyłaś na niego. - Bo pójdę do Hoseoka.
- Twoje słowo jest dla mnie rozkazem - powiedział, całując Cię w czoło.
J-Hope
Z Hoseokiem znałaś się jeszcze za czasów liceum. Był Twoim bardzo dobrym przyjacielem, a jednocześnie Twoją pierwszą miłością. Sama nawet nie wiedziałaś, kiedy się to stało. Jung był przystojny, jednak jego zachowanie było... Tragiczne. Tak jakby zatrzymał się umysłowo na etapie pięciolatka. Niestety nie mogłaś narzekać. Kochałaś go właśnie za to, za jego osobowość. Hoseok od maleńkości uwielbiał tańczyć, był też świetnym raperem. Te umiejętności pozwoliły mu na zadebiutowanie w zespole. Właśnie dlatego szłaś teraz w stronę jego wytwórni. BTS miało czasami treningi z samego rana, w związku z czym Twój przyjaciel nie jadł śniadania. Bałaś się, że z powodu nadmiernego wysiłku i braku jedzenia, może zemdleć.
- Jestem! - powiedziałaś, wchodząc do sali treningowej. Od razu podeszłaś do Hoseoka i pocałowałaś go w policzek. Maknae zareagował na to wielkim "Fuuu" - Przyniosłam Ci śniadanie.
- ____, nie musisz tego robić - oznajmił Twój przyjaciel, biorąc od Ciebie reklamówkę.
- Ale chcę - uśmiechnęłaś się do niego.
- Czy to naleśniki?! - zawołał J-Hope, zaglądając do pudełka.
- Twoje ulubione - zauważyłaś. Jung podbiegł do Ciebie i przytulił.
- ____, jak to jest - zwrócił się do Ciebie Jin. - Że przynosisz jedzenie tylko dla niego? My też tu jesteśmy!
- Po prostu się o niego martwię - powiedziałaś. - Treningi macie od samego rana, a on nie może zjeść śniadania normalnie, bo śpieszy się do wytwórni.
- Martwisz się? - zapytało Cię BTS.
- No tak - odpowiedziałaś im.
- Widzicie - powiedział Hoseok, przytulając Cię. - ____ się o mnie troszczy, dlatego jestem szczęśliwy i mam tyle energii na treningach. Też byście sobie znaleźli osobę, którą lubicie najbardziej na świecie, bo inaczej zostaniecie całkiem sami.
- L-lubisz mnie? - zapytałaś zdziwiona, a zarazem szczęśliwa.
- Yhym - pokiwał szybko głową. - Najbardziej na świecie.
Jimin
- To co chcesz oglądać? - zapytał Cię Jimin, siadając obok Ciebie z wielką miską popcornu.
- Oppa, ja nadal nie wiem po co mnie tu zaprosiłeś - powiedziałaś, patrząc się na niego podejrzanie.
- Po prostu chcę z Tobą oglądnąć film - oznajmił łagodnie. - Czy to coś złego?
- Ale akurat wtedy, kiedy reszty nie ma w dormie?
- P-po prostu powiedz mi co chcesz zobaczyć - odparł zmieszany.
- Cokolwiek - powiedziałaś, zabierając mu trochę popcornu. - Byle nie komedię romantyczną.
Chłopak pokiwał głową i podszedł do szafki z filmami. Po chwili załadował płytę do odtwarzacza i wrócił na miejsce. Nie minęło może z pięć minut, a ty już siedziałaś wtulona w jego pierś, trzęsąc się ze strachu.
- Yah! - oburzyłaś się. - Park Jimin! Naprawdę chcesz umrzeć?
- No co? - Koreańczyk ciaśniej opatulił Cię swoimi ramionami. - Mówiłaś, że nie chcesz komedii romantycznej, to masz horror.
- Spłoń - burknęłaś.
- No przestań - Jimin próbował Cię jakoś uspokoić. - Przecież nie jest jeszcze aż tak źle - w tym momencie popatrzyłaś na ekran, ale zaraz znowu zasłoniłaś oczy, ponieważ w filmie ktoś właśnie ćwiartował czyjeś ciało. - No dobra, to było obrzydliwe.
Parsknęłaś śmiechem.
- Zrobiłeś to specjalnie, bo wiedziałeś, że się boję - powiedziałaś do niego. - Wstydziłbyś się.
- Jesteś u nas tak rzadko - oznajmił smutno. - Po prostu chciałem spędzić z Tobą trochę więcej czasu niż chłopcy. Trochę więcej czasu niż... Kookie.
- Jesteś zazdrosny, że spędzam też czas z maknae? - zapytałaś go.
- Tak troszkę bardzo - uśmiechnął się lekko, splatając wasze palce ze sobą.
- Czekaj - podniosłaś się do siadu. - Ale jak ja wrócę? Będę bała się iść sama, bo zrobiło się ciemno i do tego ten film. A co jak mnie napadną?
- No to zostaniesz na noc - oznajmił Jimin, kładąc Cię z powrotem. Sięgnął też po koc i was nim okrył. - A ja, książę, który szaleje za swoją księżniczką, będę ją bronić przed zboczeńcem Hoseokiem, który prawdopodobnie zaraz przyjdzie - powiedział to po czym pocałował Cię w policzek. - Nie martw się.
Zarumieniłaś się na te słowa. Po chwili J-Hope rzeczywiście zawitał w salonie.
- Jiminnie - powiedział smutny. - Ja wiem, że ty chciałeś zostać z ____ sam do wieczora, ale na tym dworze jest naprawdę zimno i czy moglibyśmy wrócić?
Spojrzałaś zaskoczona na Jimina. On tylko wyszczerzył się do Ciebie, a Hoseokowi posłał mordercze spojrzenie.
V
- ____, znasz angielski, prawda? - zapytał się Taehyung, podchodząc do Ciebie z laptopem.
- Inaczej nie mogłabym się nauczyć koreańskiego - zauważyłaś, dalej krojąc warzywa. Pomagałaś waszej różowej kuchareczce zrobić kolację.
- To możesz mi powiedzieć co to znaczy? - szturchnął Cię w rękę, żeby zwrócić Twoją uwagę.
- Robię coś teraz - spojrzałaś na niego. Niestety zrobił aegyo i wymiękłaś. - Dobrze, pokaż mi to.
Zerknęłaś na ekran. Było tam dużymi literami napisane: I love you!
- Nie możesz być aż taki głupi, żeby tego nie wiedzieć - burknęłaś do niego, wracając do krojenia warzyw. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też! - uśmiechnął się do Ciebie słodko.
- Nie o to chodziło - westchnęłaś. - Tak jest tam napisane. Kocham Cię.
- Ooo - V zrobił smutną minę. - To ja już pójdę.
Mruknęłaś ciche 'Mhyyym' i sięgnęłaś po marchewkę.
- Europejki i ich wiecznie zamknięte serca - oznajmił Jin. - Jesteście takie nieczułe.
- Co? - zapytałaś go zdziwiona.
- Nic nie rozumiesz, ____ - powiedział, podpierając się o blat. - Idź do niego.
Nie rozumiałaś Koreańczyka, ale grzecznie zrobiłaś tak jak kazał. Zapukałaś do pokoju V i po chwili chłopak Ci otworzył.
- Chcesz czegoś? - zapytał zaskoczony Twoją wizytą.
- O co chodziło z 'Kocham Cię'? - weszłaś do środka. Zostawiając Taehyunga'a w drzwiach. Kim zamknął je, a potem odwrócił się do Ciebie. Patrzył w podłogę. Podeszłaś do jego szafki i z zaskoczeniem stwierdziłaś, że trzyma tam wasze zdjęcie oprawione w ramkę. Po chwili poczułaś jak V obejmuje Cię w pasie.
- Kocham Cię - powiedział cicho. - Od początku.
- C-chincha?
- Yhym - oznajmił, całując Cię w głowę.
- A Pan Lew będzie czasami mógł spać ze mną? - zapytałaś go, pokazując na jego ulubioną maskotkę lwa, którą dostał od zespołu na urodziny. Nigdy się z nią nie rozstawał, ani nie dzielił z nikim.
- Wolisz zasypiać przy lwie niż przy mnie? - V prychnął oburzony. - Dobra!
- Ty naprawdę jesteś słodki - pocałowałaś go w policzek. - Nie złość się, oppa.
- No dobrze - powiedział, łapiąc Cię za rękę. - Ale teraz idziemy znaleźć dla Pana Lwa dziewczynę, bo co będzie jak mi dziewczynę ukradnie?
Zaśmiałaś się, ale poszłaś razem z chłopakiem. W końcu... Pluszak też musi mieć dziewczynę.
JungKook
JungKook był typem naukowca w waszej klasie. Ułożony, grzeczny, dobrze si uczył. Wszyscy nauczyciele go lubili, zresztą nie tylko oni. Kochały się w nim wszystkie dziewczyny łącznie z Tobą. Niestety był tak bardzo niedostępny, jak Twoja 4 z matmy. Oczywiście chciałaś mieć tą ocenę, ale nijak Ci wychodziła nauka. Po skończonej lekcji, nauczycielka zawołał Cię do siebie.
- ____, widzę, że zależy Ci na tej 4 - powiedziała do Ciebie pani Lee. - Dlatego dam Ci szansę. Za tydzień będziesz pisać test z całego roku, jeżeli zaliczysz go na odpowiednią ilość punktów, postawię ci dobry. JungKook Ci pomoże. Został o tym poinformowany i o 15 będzie czekał na Ciebie w bibliotece.
Pokiwałaś jedynie głową, bo myślami byłaś gdzieś indziej.
JungKook i ja razem w bibliotece... To jak najwspanialszy sen!
O umówionej godzinie stawiłaś się w dużym pomieszczeniu, odszukałaś w tłumie jego osobę i od razu się tam udałaś.
- Cześć, jestem... - zaczęłaś, ale przerwał Ci, machając ręką.
- Nieważne - oznajmił tonem naukowca. - Powiedz mi z czym masz problemy to postaram się wszystko Ci wytłumaczyć.
- Z matematyką - burknęłaś, siadając obok niego. - Nic nie rozumiem.
Spojrzał na Ciebie, po czym westchnął z politowaniem.
- Nie sądzę, żebyś nauczyła się wszystkiego w jeden tydzień - powiedział, wstając. - Te lekcje i tak nic nie dadzą.
- Poczekaj - złapałaś go za rękę. Normalnie to byś chyba zemdlała w takim momencie, ale sytuacja nie była najlepsza. - Wiem, że nie jestem tak mądra, jak ty. Nie lubię matematyki, co według Ciebie jest pewnie obrazą, ale potrzebuję tych lekcji. Możesz sobie we mnie nie wierzyć, ale jak mam szansę to chcę z niej skorzystać.
Kookie popatrzył na Ciebie trochę łagodniejszym wzrokiem i ponownie usiadł.
- Dobrze - oznajmił. - Ale nie toleruję spóźnień. Masz robić wszystko, co Ci każę i co najważniejsze...
- Nie oczekuj wiele, bo i tak nie będzie łączyło nas nic więcej, jak szkolne stosunki - wyrecytowałaś precyzyjnie. - Wiem to. Powtarzasz to każdej dziewczynie, którą uczysz.
Jeon był zdziwiony. Jeszcze żadna dziewczyna nie przerwała mu w pół zdania. Zawsze to czekały, żeby mówił do nich jak najwięcej, ale spodobało mu się to.
- To zaczniemy od początku - sięgnął po książkę, otwierając ja na pierwszej stronie.
Kiedy popatrzyłaś na zegarek była już 17.
- Jej, jak późno - powiedziałaś do chłopaka. - Możemy na dzisiaj skończyć?
- Chcesz dostać 4 czy nie? - zapytał się Kookie, nadal pisząc przykłady na kartce. Miał ładne pismo.
- Arraso, zostanę - burknęłaś. - Jak mnie ktoś napadnie w drodze do domu to będziesz za to odpowiedzialny.
No co? Była zima i już nie była aż tak jasno jak wcześniej. A co będzie jak kompletnie się ściemni? Nie chciałaś wracać sama, szczególnie, kiedy jest ciemno.
- Odprowadzę Cię - usłyszałaś, a Twoje serce na chwilę się zatrzymało. - Tylko teraz skup się na nauce,okej?
Pokiwałaś głową, zabierając się do pracy. Po dwóch godzinach byłaś już wolna. Kiedy szliście w kierunku Twojego domu, JungKook nic się nie odzywał.
- Nie lubię zimy - powiedziałaś, patrząc w niebo. - Wtedy robi się ciemno szybciej niżbym chciała.
- Taka kolej rzeczy - oznajmił Koreańczyk. - Gdyby było tylko jasno i ciepło, nie mogłabyś spać.
- Wcale nie - zaprotestowałaś. - Potrafię zasnąć jak jest jasno. W sumie... Ja zawsze mogę zasnąć. Ale lubię to. Mogę wtedy marzyć, a...
Tyle, że Kookie Ciebie nie słuchał. Zapatrzył się na Twój uśmiech. To było dziwne, ale w tej chwili, dla niego, było to coś najpiękniejszego na świecie, choć nigdy by tego nie powiedział.
- Jesteśmy - powiedziałaś, wyrywając go z transu.
- Już? - obejrzał się zdezorientowany. - Rzeczywiście.
- Dziękuję za dzisiaj - oznajmiłaś. - Do zobaczenia - pomachałaś mu. Już miałaś wejść na werandę, ale zmieniłaś zdanie. Podeszłaś do niego szybko i przytuliłaś lekko. Poczułaś jak cały sztywnieje.
- Ładnie pachniesz - uśmiechnęłaś się. - Na razie!
Kiedy weszłaś do domu, zaczęłaś szczerzyć się jak głupia. Jednak nie byłaś jedyna. JungKook tez się uśmiechał. Po raz pierwszy poczuł, że jego serce bije szybciej, jednak nie dał po sobie tego poznać.
Przez cały tydzień, codziennie, spotykałaś się z chłopakiem. Wydawało Ci się, że jesteś dobrze przygotowana. Denerwowałaś się. Bałaś się, że nie uzyskasz odpowiedniej ilości punktów i zawiedziesz Kookiego, który razem z Tobą czekał pod salą. Kiedy nauczycielka zawołała Cię do klasy, czułaś, że zaraz zemdlejesz.
- Będzie dobrze - usłyszałaś. - Wierzę w Ciebie. Napisz do mnie czy Ci się udało, arraso?
Pokiwałaś głową i weszłaś do sali. Po godzinie wyszłaś bardzo usatysfakcjonowana. Dostałaś 4! Musiałaś się pochwalić JungKook'owi. Napisałaś do niego esemesa. Na odpowiedź nie musiałaś długo czekać.
Wiedziałem, że Ci się uda! W końcu jesteś jedyną dziewczyną, którą lubię, więc zabiłbym Cię, gdybyś nie zdała. Czekam na Ciebie w naszej kawiarni, muszę postawić Ci kawę.
Uśmiechnęłaś się do wyświetlacza.
Jedyną dziewczyną, którą lubię...
Czyli jednak sny się spełniają.
Ojaaa... Wiem, że nie zaczynam zbyt pięknie. Ale to właśnie przyszło mi na myśl pierwsze po przeczytaniu. Każdy scenariusz był słodki, miał swój urok i zachowanie chłopców - no cóż tu powiedzieć? Byli uroczy, słodcy, no po prostu - wziąć takiego i ucałować na miejscu, nie bacząc na nic. xD Strasznie mi się podobało, a najbardziej z Jiminem (końcówka i wejście J-Hope - no po prostu genialne!) i V (dziewczyna dla pluszaka mnie rozbroiła). I coś czuję, że dzięki temu scenariuszowi, zapoznam się bliżej z zespołem. ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wena Cię nie opuści, pomimo roku szkolnego. :)
Haha, z V i Jiminem mnie rozwaliłaś :D Hoseok na końcu <3 Boże, co ja Ci mogę napisać? No świetne po prostu :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobało mi się wyznanie V akcja z napisem "I love you" była taka urocza...zaraz po wyznaniu V podoba mi się wyznanie Sugi xD
OdpowiedzUsuńWogóle fajny pomysł by nie skupiać się na pojedyńczym członku a na wszystkich :D
Ojojoj...jakie to było urocze<3 Na początku nie zauważyłam że to są oddzielne opowiadania i miałam tylko takie WTF?! co się dzieje :)
OdpowiedzUsuńEj to jest super a zwlaszcza to o rap monie jak bys mogla napisac troszke dluzszy scenariusz z nim byla bym wdzieczna. A wroacajacdo reszty swietne.
OdpowiedzUsuń"Jestem w ciązy z Hoseokiem, a Rap Mon udzielił nam ślubu, ale niestety ceremonię przerwał Jin, niosąc konającego Kookiego na rękach, a Taehyung z Jiminem przyglądali się temu z politowaniem."
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu ;p
ps. drobna uwaga: nie "oglądnąć" tylko "obejrzeć" ;3
Ahh....Po prostu cudo ;)
OdpowiedzUsuńJejuu, jakie słodkie! Tak przyjemnie mi się czytało, że nawet nie wiem kiedy skończyłam. Zaraz zabieram się za resztę Twoich dzieł.
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, już uwielbiam twój styl pisania. Pozdrawiam!
Awwww V definitywnie wygrał <333 Boże cudo jakich mało. Weny kochana ! P.S jakbyś chciała zajrzeć to zapraszam na mojego bloga ;) https://bangtansonyeondansworld.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń