Do Korei nie przyjechałaś z własnej woli. Nie uśmiechało ci się chodzić do szkoły z tymi wszystkimi ludźmi, którzy, według ciebie, wyglądali tak samo. Jednak to nie my kierujemy naszym losem . Twoja mama zmarła jakiś czas temu w wypadku samochodowym, a tata jest ciężko chory. W Polsce nikt nie chciał się poddać leczenia twojego rodzica i zmuszona byłaś wyjechać. Jedyna klinika, która zajmowała się tego typu rzeczami znajdowała się w Seulu. Na szczęście miałaś się u kogo zatrzymać. Twoja ciocia mieszkała właśnie w tym mieście. W sumie mogłabyś się przyzwyczaić do tego miejsca. Właściwie to mogłaś trafić gorzej, a trafiło ci się na takie szczęście jakim można było nazwać mieszkanie w samej stolicy Korei Południowej. Do szkoły nie miałaś daleko, jakieś piętnaście minut drogi spacerkiem. Nie byłaś jakąś tam zbyt otwartą dziewczyną, miałaś kilka koleżanek w klasie i to ci zwyczajnie wystarczyło. Koledzy z klasy nazywali cię kujonem, ale w rzeczywistości nim nie byłaś. Lubiłaś się po prostu uczyć i przychodziło ci to z łatwością. Wchodząc do klasy, zobaczyłaś, że największa klasowa gwiazdeczka – Kristal – siedzi sobie w najlepsze na twoim krześle.
Nie maiłaś na to największej ochoty, ale musiałaś do niej podejść.
- O, ___! Jak się masz? – zapytała, uśmiechając się w twoją stronę.
- Czy mogłabyś łaskawie wstać z mojego krzesła, proszę – powiedziałaś najspokojniej jak mogłaś. Przy tej dziewczynie szło to naprawdę ciężko. – Zajęłaś moje miejsce.
- Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? – zapytała, odwracając się do okna. – Świeci takie piękne słońce i…
- Naprawdę jesteś taka głucha czy tylko udajesz? – usłyszałaś głos, który należał do klasowego księcia. – Powiedziała, żebyś wstała.
- Yyy, oczywiście, oppa – wyszczerzyła się do niego, wstając. – Dla ciebie wszystko. A właśnie! Mam dwa bilety do kina i jakbyś chciał to…
- Nie chcę – odpowiedział nawet na nią nie patrząc. Po prostu ją ominął i udał się na swoje miejsce.
- No trudno. Może następnym razem, oppa!
Położyłaś, trzymane w ręku, książki na ławkę i usiadłaś.
Jung YongHwa.
Klasowy Książe.
Obiekt westchnień wszystkich dziewczyn w twojej klasie.
Chamski.
Chłodny.
Opryskliwy.
Nieszanujący uczuć innych.
Zawsze miałaś go za Narcystycznego Księcia. Zbyt ważnego, żeby czymkolwiek się przejmować. Nie lubiłaś tego typu ludzi. A jego samego to nienawidziłaś. Kiedy nauczyciel wszedł do klasy, musiałaś skończyć myśleć o nieistotnych rzeczach i zająć się lekcją. Po skończonych zajęciach nauczyciel poprosił do siebie ciebie i Pana Wspaniałego.
- YongHwa, masz duże kłopoty – powiedział nauczyciel Lee. – Rozumiem, że jesteś w wieku buntu i rośniesz, ale to nie znaczy, że masz mieć siedem jedynek z matematyki.
- To nie żaden okres buntu – odpowiedział mu Jung. – Po prostu nie łapię matmy i tyle.
- Dlatego, mój drogi, ____ ci pomoże – uśmiechnął się do mnie nauczyciel.
- Ja co?! – popatrzyłam się na niego jak na wariata. – Nie ma mowy!
- Ja też się nie zgadzam – powiedział Narcystyczny Książę, udając się do drzwi.
- Jeżeli nie poprawisz ocen będziesz siedział w następnej klasie, czego chyba nie chcesz – na te słowa Jung się zatrzymał. – A tobie, ____ - zwrócił się do ciebie. – Bardzo pomoże jeżeli chodzi o stypendium. Takie korepetycje mogą podwyższyć szanse na jego dostanie. Pomyślcie o tym, dobrze? – i wyszedł.
Przez chwilę stałaś i patrzyłaś się w ścianę. Stypendium. Jednak nie mogłaś dłużej rozmyślać o szczęściu jakie mogło ciebie spotkać, ponieważ z rozmyśleń wyrwała cię ogromna ręka, która machała centralnie przed twoją twarzą.
- Ej, ty! ____ czy jak ci tam! – skrzywiłaś się. – Wracamy do żywych!
- Zawsze musisz być taki denerwujący? – zabrałaś jego rękę sprzed swojej twarzy.
- Hmm – zamyślił się. – Nikt mi jeszcze nie powiedział, że jestem denerwujący. Słodki, kochany i cudowny – tak, ale denerwujący – nie.
- Co te wszystkie dziewczyny w tobie widzą? – zapytałaś go. Nie chciałaś nawet odpowiedzi. Zamierzałaś coś jeszcze dodać, ale ten zbliżył się niebezpiecznie do ciebie. Musiałaś zmniejszyć tą odległość, opierając się o biurko, ale to i tak nic nie dało. Nadał był zbyt blisko ciebie.
- Piękną twarz, cudowne ciało, umiejętności, wspaniały głos… Wymieniać dalej?
- C-co? – byłaś bardzo zdezorientowana. Nigdy z nikim nie byłaś aż tak blisko… i to cię przerażało.
- A co się tobie we mnie podoba, ____? – zapytał, obniżając trochę swój głos, co sprawiło, że był bardziej uwodzicielski. Nagle otrząsnęłaś się z tego transu, jakby ktoś wylał na ciebie kubeł zimnej wody.
- Ta cudowna znajomość matematyki – powiedziałaś, odpychając go od siebie. – Jeżeli naprawdę chcesz coś z tym zrobić to…
- Czas mam we wtorki i czwartki po piętnastej – przerwał ci. – Możemy się uczyć w bibliotece lub jak nie będzie mi się tam chciało tam przychodzić to będziemy się uczyć u mnie. Pasuje ci?
- Yaah! To ja ci pomagam! Powinniśmy się dostosować do mnie i…
- Pasuje? To świetnie! Widzimy się jutro – puścił do ciebie oczko i wyszedł z klasy.
- YAAAH! YONGHWA! WRACAJ TUTAJ! NIE JESTEM TWOJĄ ASYSTENTKĄ, ŻEBYM SIĘ POD CIEBIE PODPASOWYWAŁA, SŁYSZYSZ?! – pobiegłaś za nim. Zapowiadały się fajne korepetycje, nie ma co.
- YongHwa! Ja naprawdę cię nienawidzę – powiedziałaś do siebie.
Już od ponad pół godziny siedzisz i czekasz na tego kretyna, a on nie przychodzi. Zaczęłaś nawet pisać w zeszycie powody, które ukazywały dlaczego nienawidzisz Narcystycznego Księcia. Kiedy byłaś przy czwartym, ktoś niespodziewanie wyszeptał ci do ucha:
- „Powody, które ukazują dlaczego nienawidzę Narcystycznego Księcia” To o mnie? – zapytał Jung, siadając obok ciebie.
- Nie, o Sierotce Marysi – powiedziałaś wkurzona.
- O kim? – zapytał, wyciągając książki.
- Sierotka Marysia to taka postać z bajki Marii Konopnickiej, która – przerwałaś, widząc jego minę. – Właściwie to nie muszę ci tego tłumaczyć. Dlaczego się spóźniłeś?
- Bo nie chciałem przyjść na czas? – uniósł brew, patrząc na ciebie dziwnie.
- Nieważne – westchnęłaś. – Powiedz mi z czym masz problemy.
- Z matematyką?
- To, to wiem, ale z czym dokładnie? – zirytowałaś się.
- Z tymi działaniami z niewiadomą, chyba tak to się nazywa – powiedział po chwili. – I ze wzorami na różne pola i tak dalej.
- No dobrze. Może najpierw sprawdzimy twoja wiedzę teoretyczną – oznajmiłaś. Chłopak wpatrywał się w ciebie. jak na jakąś wariatkę. – Ile to 42 ?
- 8?
- A 33?
- 6?
- 7x9?
- 68?
Westchnęłaś zrezygnowana. To nie będzie takie łatwe jak ci się zdawało.
Uczyłaś Narcystycznego Księcia już dwa tygodnie i można powiedzieć, że trochę lepiej radzi sobie z zadaniami. Nie jest jeszcze jakimś tam mistrzem, ale szybko się uczy i bardzo uważnie słucha twoich rad i poleceń… Oczywiście kiedy mu się chce. Te momenty niestety zdarzają się bardzo rzadko. Przez całą lekcje potrafi cię ignorować albo spać, albo w ogóle nie przychodzić. Miałaś go już dość, a on dobrze o tym wiedział. Czekał tylko kiedy wybuchniesz. Jednak ty byłaś tak opanowana, a przynajmniej się starałaś, że wszystkie próby chłopaka wychodziły na marne. Jednakże nie obyło się bez tych jego prób podrywu, które zawsze kończyły się niepowodzeniem. YongHwa czasami siadał zbyt blisko ciebie, naruszał twoja przestrzeń osobistą czy mówił jakieś tam inne swoje bajery, żeby oczarować dziewczyny, ale ty pozostawałaś twarda i się nie dawałaś.
Kiedy skończyliście lekcje było już po osiemnastej. Udałaś się wraz z nim na dół, do wyjścia ze szkoły. Na zewnątrz czekała na ciebie nie miła niespodzianka. Twój były chłopak stał pod bramą wyjściową szkoły. Czekał na ciebie to było pewne. Podeszliście bliżej niego.
- Co ty tu robisz? – zapytałaś go.
- Przyszedłem porozmawiać – oznajmił, chcąc cię przytulić, ale odsunęłaś się. - ____, ja cię nadal kocham i chcę z tobą być.
„____, ottoke?!”
Rozważając wszystkie opcje postanowiłaś zrobić coś na co byś się nigdy nie zdobyła. Przysunęłaś się bliżej Narcystycznego Księcia i złapałaś go za ramię.
- Mianhe, Jonghyun, ale ja mam chłopaka i właśnie teraz zamierzaliśmy iść na buble tea, prawda oppa? – to ostatnie słowo nie mogło ci przejść przez gardło. Miałaś tylko nadzieję, że YongHwa zrozumie aluzje. I chyba szczęście ci sprzyja, ponieważ zaraz poczułaś jak przytula ciebie do siebie.
- Dokładnie – uśmiechnął się w twoją stronę. – A tobie radzę się już tu więcej nie pokazywać – powiedział na odchodne, a po chwili poczułaś jak splata swoje palce z twoimi i ciągnie cię w blisko nieokreślonym kierunku. Kiedy tylko miałaś pewność, że twój były cię nie śledzi, ani nie idzie za wami, postanowiłaś puścić jego dłoń i iść do domu. Jednak uniemożliwiło ci to gwałtowne pociągnięcie za nadgarstek. Stałaś teraz centralnie przed Narcystycznym Księciem i byłaś ostrzeliwana przez jego natarczywe spojrzenie.
- Co to było? – zapytał patrząc na ciebie. Czułaś, że twoje policzki już płoną czerwienią, dlatego wolałaś na razie nie podnosić głowy. – Dlaczego ty…?
- Potrzebuję cię, YongHwa – powiedziałaś cicho. Potrzebowałaś go do czasu, kiedy Jonghyun znowu wyjedzie do Anglii.
- Do czego? – mogłaś poczuć jak teraz perfidnie się uśmiecha.
- Bo ja… - dlaczego to właśnie jego musiałaś o to prosić? Już każdy inny chłopak byłby lepszy niż ON.
- Bo ty co? – nabijał się z ciebie, to było pewne.
- ChciałabymżebyśudawałmojegochłopakażebyJonghyundałmispokój- powiedziałaś na jednym wydechu, jeszcze bardziej chowając twarz w szalik. Po chwili mogłaś usłyszeć śmiech Narcystycznego Księcia. Był to nawet całkiem przyjemny dźwięk.
- Udawać twojego chłopaka?- kiedy on to mówił, to było jeszcze bardziej żenujące niż w rzeczywistości. – Zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.
Z niedowierzania aż podniosłaś głowę. Mogłaś sobie teraz wyobrazić jak wyglądają twoje oczy w tej chwili. Jak dwa olbrzymie spodki. – Chcę mieć ciebie na wyłączność. Kiedy na przykład zadzwonię do ciebie wieczorem i powiem ci, że idziemy gdzieś to masz się ładnie ubrać i pokornie ze mną iść, jasne?
Pokiwałaś tylko głową, bo na nic innego nie było cię stać. To było za dużo jak na jeden raz. Po chwili poczułaś na swoim czole coś ciepłego.
- Napiszę jeszcze wieczorem, do poniedziałku – powiedział i poszedł, a ty stałaś tam jeszcze oniemiała po tym co się stało przed chwilą.
Minęły już dwa tygodnie od tego pamiętnego zdarzenia, a już cała szkoła zdążyła się dowiedzieć o tym, że jesteście razem… Właściwie to szkoła się dowiedziała już w poniedziałek, kiedy to podszedł do ciebie na przerwie i pocałował w policzek, mówiąc jak bardzo tęsknił. Czasami masz wrażenie, że aż za bardzo się wczuwa w rolę twojego chłopaka. Właśnie siedziałaś w salonie w jego domu i rozmawiałaś z resztą zespołu. Nigdy byś nie powiedziała, że może mieć zespół i jeszcze do tego być liderem. W sumie to ta jego banda jest całkiem słodka. Aktualnie to twój „chłopak” grał sobie z JungShin’em na konsoli.
- ____, będziesz do nas częściej wpadać? – zapytał Minhyuk, jedząc ramen, który im zrobiłaś. – Twoje jedzenie jest lepsze od tego robionego przez lidera.
- Jak ci coś nie pasuje to możesz nie jeść – powiedział YongHwa, nawet nie odrywając wzroku od telewizora.
- ____! Widzisz to? – wykrzyknął perkusista, pokazując na Narcystycznego Księcia. – On mnie nie kocha i o mnie nie dba. Zaadoptujesz mnie? Ty mnie na pewno kochasz, prawda? – powiedział, przytulając się do ciebie. Był taki kochany.
- Te, panie „Przytulam-się-do-wszystkich-bo-to-fajne”! Zostaw moją dziewczynę w spokoju i znajdź sobie własną! – YongHwa rzucił w niego butem.
- Ale o co ci chodzi? – zapytał Minhyuk. – Przecież i tak nie jesteście razem to chyba mogę, nie?
Narcystyczny Książę nagle zerwał się z podłogi i podszedł do nas. Odkleił perkusistę od ciebie i pociągnął za sobą na górę do swojego pokoju. Kiedy byliśmy w środku YongHwa usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Niepewnie podeszłaś bliżej.
- Co się dzieje? – zapytałaś go.
Nagle zerwał się jak oparzony i pchnął cię na drzwi od łazienki, po czym bardzo blisko się do ciebie przysunął.
- Powiedź mi dlaczego – zaczął powoli. – Kiedy jesteś, bądź rozmawiasz z innych facetem robię się zazdrosny? Dlaczego, kiedy jesteś obok, muszę się powstrzymywać, żeby cię nie pocałować? Od liceum jestem postrzegany jako zimny i nieczuły na uczucia innych, więc dlaczego taki ktoś jak ty, mały i bezbronny, potrafił to zniszczyć i sprawić, że zaczynam czuć do tego kogoś więcej niż tylko obojętność? Lubię cię, ____. I jeżeli jeszcze raz Minhyuk cię dotknie to przysięgam, że nie będę go karmić do końca życia!
Wybuchnęłaś śmiechem. Patrzyłaś na zdezorientowanego chłopaka i nie mogłaś zrobić nic innego jak pocałować go w policzek.
- Ja też cię lubię – powiedziałaś, po czym sprytnie wydostałaś się na korytarz.
- Czyli od dzisiaj już nie będziesz nazywać mnie „Narcystycznym Księciem”? – usłyszałaś jego krzyk.
- Nie- zaśmiałaś się. – Od dzisiaj będziesz moim „Zazdrosnym Księciem”
- ____, MASZ PIĘĆ MINUT, ŻEBY SIĘ GDZIEŚ SCHOWAĆ, BO JAK CIĘ ZNAJDĘ TO ZABIJĘ, PRZYSIĘGAM!
Dla anonima :)
Mam nadzieję, że się podoba ^^
Świetny scenariusz tak samo jak inne na tym blogu ;) Czekam z niecierpliwością na następny. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńNa końcu zaczęłam się śmiać XD To było świetne XD
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie wpadła na to by zrobić z YongHwa zimego, narcystycznego księcia więc jedyne co moge napisać to świetny pomysł xD
OdpowiedzUsuńzabawne to za mało, by opisać ten scenariusz... po prostu ryczę ze śmiechu XDXDXDXD
OdpowiedzUsuń