Przeprowadziłaś się do Seulu kilka miesięcy temu. Głównie dlatego, że twoi rodzice znaleźli tam lepszą pracę. Nie chciałaś opuszczać Polski, jednak wyjazd do Korei to było twoje marzenie. Wszystko miało być idealnie.... Właśnie. Miało być. Czemu więc nie było? Otóż już w pierwszych dniach szkoły zyskałaś wrogów. Jednym z nich był członek BTS, szkolnego zespołu muzycznego i jednej z najważniejszych grup społecznych w szkole, Jin. Był on najstarszy z całej siódemki, dlatego został liderem. Jak to się stało, że zostałaś jego wrogiem numer jeden? Po prostu byłaś inna. I właśnie to wystarczyło. Nie miałaś azjatyckiej urody jak inne dziewczyny w szkole. Słuchałaś innej muzyki, a co najważniejsze byłaś tą, która nie słuchała rozkazów lidera Cudownej Siódemki. W dodatku byliście w tej samej klasie. Wszystko byłoby dobrze gdyby Jin ci się nie podobał. Niestety tak nie było. On był po prostu idealny! No prawie. Jego charakter to dodatkowy minus. Siedziałaś właśnie w ławce w klasie matematycznej, kiedy weszli ONI z NIM na czele.
- Zważywszy na to, że to ostatnia lekcja i do tego matematyka to chyba całkiem dobrze- uśmiechnęłaś się do niego. Lubiłaś go. Był zupełnie inny niż Jin. Dlaczego nie mogłaś się zakocha w nim, tylko w panu uprzykrzę-ci-życie-bo-to-zabawne? To było okropne.
- Nie ciesz się tak, księżniczko- do akcji wkroczył SeokJin. - Dzień się nie skończył. Zdążę go jeszcze zepsuć.
- Kiedy cię widzę mam ochotę wymiotować- powiedziałaś, co po części było prawdą. - To nie wystarczająca kara?
- O nie- położył ręce na blacie ławki i zbliżył się niebezpiecznie do ciebie. - Sprawię, że nie będziesz miała życia w tej szkole.
Przybliżyłaś się do niego bardziej.
- Ja już go nie mam- wyszeptałaś, patrząc mu w oczy. - Ale możesz dalej próbować.
Odsunął się w chwili, kiedy nauczycielka weszła do klasy. Matematyka była jednym z wielu przedmiotów, które uwielbiałaś. Ten przedmiot pomagał zapomnieć ci o tych wszystkich przykrościach jakie Jin dla ciebie zrobił. Nie minęło nawet kilka minut lekcji, a ty już zdążyłaś dostać pięcioma papierowymi samolocikami. Jakież to było dorosłe. Widząc to chciałaś się śmiać i powiedzieć im wszystkim, że masz ich gdzieś i takie zachowanie jest bardzo dziecinne, ale nie mogłabyś tego zrobić. Może i nie bałaś się postawić Jin'owi, ale z drugiej strony byłaś też nieśmiała.
- ____, zrób coś dla mnie i idź razem z Jin'em do sekretariatu po koperty z zadaniami dla was, arraso?- zapytała nauczycielka, a tobie rozszerzyły się oczy. Jak to z Jin'em?! Niechętnie wstałaś z miejsca i udałaś się do wyjścia z klasy. Chciałaś jak najszybciej dostać się do waszego celu i mieć to z głowy.
- Aż tak bardzo się mnie boisz?- zapytał z uśmiechem SeokJin.
- A kto w ogóle powiedział, że się boję?- zatrzymałaś się, odwracając w jego stronę. Szedł kilka metrów dalej od ciebie i najwidoczniej mu się nie spieszyło. - Jesteś tylko jednym z wielu moich wrogów, a tacy nie są warci mojej uwagi.
- Jasne- powiedział rozbawiony. - A niby kto w tej szkole jest wart uwagi?
- JungKook- odpowiedziałaś bez zastanowienia. - On jest inny niż wszyscy - uśmiechnęłaś się do siebie. Byłaś tak zajęta drogą, że nawet nie zauważyłaś, że na wzmiankę o Kookim Jin zacisnął ręce w pięści. Po kilkunastu minutach byliście już z powrotem w klasie. Znowu mogłaś się zająć twoimi ukochanymi wyrazami algebraicznymi. Zanim się obejrzałaś był już koniec lekcji. Niestety pani Lee przywołała cię do siebie.
- ____, jesteś bardzo dobra z matematyki. Chciałabym abyś udzielała korepetycji. Na początek będzie to osoba, która jako tako wie o co chodzi tylko trzeba ją zmotywować. Wchodzisz w to?
- W sumie to czemu nie- uśmiechnęłaś sie do niej.
- Świetnie, powiedziałam mu, że będziesz czekać na niego w bibliotece. Powodzenia.
Siedziałaś w tej bibliotece już z piętnaście minut, jednak nadal nikt się nie pojawił. Byłaś zawiedziona, ponieważ ten czas wykorzystałabyś w domu na ewentualne porządki, bądź na zjedzenie czegoś. Postanowiłaś, że poczekasz jeszcze z pięć minut i idziesz. Kiedy miałaś wyciągnąć telefon, usłyszałaś bardzo dobrze znany ci głos.
- Proszę, proszę - przed tobą pojawił się nie kto inny jak Jin. - Nawet jak się spóźniam to czekasz. Jakie to miłe z twojej strony
- Co ty tu robisz?- zapytałaś od niechcenia.
- Pani Lee chyba ci mówiła, nie?
- Czekaj- momentalnie na niego spojrzałaś. - To ciebie mam uczyć?!
- Dokładnie, słonko- usiadł na krześle po twojej prawej. - To co poćwiczymy najpierw?
Umiarkowanie oddechu i może to jak sprawić, żeby moje serce tak nie było z nadmiaru jego bliskości.
- M-może poćwiczymy to co robimy na lekcji- mimowolnie lekko się zająknęłaś, co nie uszło jego uwadze.
- Nie wierzę, że tak na ciebie działam, że aż zaczynasz się jąkać- powiedział zadowolony.
- Przejdźmy już lepiej do zadań, arraso?!- byłaś cała czerwona i nawet nie zaprzeczyłaś. Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek, ale posłusznie zaczął rozwiązywać zadania. Po jakiś dwóch godzinach szło mu to bezbłędnie.
- Hah, nie wiedziałem, że to takie łatwe- powiedział, kończąc rozwiązywać ostatnie już zadanie.
- Widzisz? Matematyka nie jest taka straszna - uśmiechnęłaś się do niego.
- Nie wierzę - powiedział z otwartymi ze zdziwienia oczami.
- Co? - zapytałaś nie wiedząc o co chodzi.
- Pierwszy raz w życiu widziałem jak się uśmiechasz - powiedział z zachwytem. - To nawet całkiem przyjemny widok.
- Dziękuję?- zaśmiał się widząc twój wyraz twarzy.
- Nie rób tak bo jeszcze zostaniesz taka brzydka. Czekaj. Ty nie możesz stać się jeszcze brzydsza.
No i koniec uprzejmości.
- Pabo- wysyczałaś przez zęby. Spakowałaś się i już miałaś wychodzić kiedy poczułaś jego rękę na ramieniu. Odwróciłaś się, strzepując ją szybko. - Czego chcesz?
- Nie powinnaś o tej porze sama spacerować po ulicy.
- A co? Martwisz się, że ktoś mnie zgwałci i nie będziesz miał się na kim wyżywać?
- Z twoim strojem - wskazał na twój ubiór. - Raczej to nie grozi
Westchnęłaś rozdrażniona i udałaś się w kierunku drzwi. Mimo wszystkiego bardzo cieszyłaś się, że Jin zaproponował ci podwózkę. Nie ukrywajmy. Bałaś się sama chodzić o tej porze po ulicach Seulu. Wsiadając do auta nie obyło się bez ciętych komentarzy jak i wesołych żartów odnośnie twojej osoby. Mimo to uwielbiałaś go. I raczej nigdy się to nie zmieni.
Udzielałaś mi tych korepetycji już od jakiegoś czasu. Oczywiście na każdym spotkaniu cię obrażał, ale nie było to już tak częste jak kiedyś. Dzisiaj miałaś iść do niego do domu. Zdziwiła cię jego propozycja, ale musiałaś to zrobić. Obiecałaś pani Lee, że z poniedziałkowego sprawdzianu dostanie przynajmniej cztery i masz zamiar tą obietnicę dotrzymać. Mieszkał w naprawdę bogatej dzielnicy. Takich domów to ty w życiu nie widziałaś. W końcu znalazłaś ten, o który ci chodziło. Drzwi otworzyła ci starsza pani.
- Annyeonghaseyo- powiedziałaś witając się. - Jestem koleżanką Jin'a. Udzielam mu korepetycji.
- Ach to ty jesteś, ____ - starsza pani uśmiechnęła się do ciebie. - Mój wnuk tyle mi o tobie opowiadał. Wejdź proszę.
W środku było bardzo ładnie. Tak nowocześnie, ale jednak przytulnie.
- Idź na górę. Drugie drzwi po prawej to sypialnia Jin'a.
Pokiwałaś głową i udałaś się do wskazanego pokoju. Kiedy byłaś na miejscu, zapukałaś do drzwi. Nikt nie odpowiadał, więc postanowiłaś wejść do środka. Jego sypialnia była cała brązowa. Nawet ładnie to wyglądało. Podeszłaś do łóżka i usiadłaś na nim. Chwilę później drzwi się otworzyły i stanął w nich Jin.... bez koszulki. Twoje oczy się rozszerzyły, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Szybko odwróciłaś wzrok. Usłyszałaś jego śmiech.
- Już nie chcesz patrzeć?
- Powinieneś założyć koszulkę-powiedziałaś i byłaś bardzo z siebie dumna, że się nie zająknęłaś.
- A co jeśli tego nie zrobię?- podszedł do ciebie i pochylił się tak, żeby wasze twarze były na równych wysokościach. Musiałaś włożyć całą swoją siłę w to, żeby nie gapić się na jego abs. - Uwielbiam kiedy próbujesz zaprzeczać temu, że ci się nie podobam
- MWOH?! - musiałaś się chyba przesłyszeć.
- Nie udawaj - chwycił twój podbródek tak, abyś patrzyła mu w oczy. - Od samego początku ci się podobałem - czułaś, że twoje serce przyśpiesza. - Nie zaprzeczasz?
- Po co?- wyszeptałaś. - Przecież i tak już to wiesz.
Myślałaś, że teraz wszystko będzie dobrze. Że w końcu obiekt twoich westchnień odwzajemnia twoje uczucia. Jednak on zaczął się śmiać. Odsunął się od ciebie i spojrzał z kpiną w oczach.
- Naprawdę myślisz, że ktoś taki jak ja -wskazał na siebie. - Mógłby zakochać się w kimś takim jak ty? Nie jesteś nawet ładna. Jesteś polką. Nikim w tej szkole. Zniszczę cię.... W sumie... Już to zrobiłem.
Jin odwrócił się w twoją stronę i zamarł. Pierwszy raz w życiu widział, żeby jakaś dziewczyna płakała. Żebyś ty płakała. Odkąd pamiętał zawsze znosiłaś jego zaczepki z godnością, ale teraz...
- Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? -zapytałaś podchodząc do niego. - Co ja ci zrobiłam? Nienawidzisz mnie od samego początku za nic. Co ci to dało? Gnębienie mnie? Jesteś szczęśliwy? Proszę bardzo! Bądź szczęśliwy, że pozwoliłeś jednej nic nie znaczącej dziewczynie na uczucie, którego nigdy nie doznała. Dzięki tobie zobaczyłam kim naprawdę jesteś. Do tej pory zamazywałam wszystkie twoje niedoskonałości, ale teraz widzę, ze jesteś chamem jakich mało. Żałuję, że to akurat w tobie mogłam się zakochać. Żegnaj - powiedziałaś wychodząc, zostawiając zszokowanego Jin'a na środku pokoju.
Starałaś się zapomnieć. Zapomnieć o tym jak bardzo cię zranił. Nie chodziłaś do szkoły już trzeci tydzień. Nie byłaś po prostu gotowa na spotkanie z nim. Nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że Jin umiera w szkole ze strachu o ciebie. Teraz zrozumiał. W końcu zrozumiał co tak naprawdę do ciebie czuł. Szkoda tylko, że tak późno.
Tydzień później musiałaś stawić czoła jemu i jego bandzie. W sumie nie było tak źle. Nie widziałaś Jin'a, aż do ostatniej lekcji. Kiedy pakowałaś książki do swojej szafki, poczułaś czyjąś dłoń na nadgarstku i silne pociągnięcie w bok. Zanim zdążyłaś zaprotestować Jin ciągnął cię przez korytarz do sali matematycznej. Kiedy już w niej byliście puścił cię.
- ____, ja chciałem cię....
- Nie potrzebuję przeprosin- przerwałaś mu. - Niczego od ciebie nie potrzebuję!
- Nawet jak będziesz próbować o mnie zapomnieć to nie dasz rady- powiedział podchodząc bardzo blisko ciebie. - Jestem jedynym, który będzie w twoim sercu.
- Skąd możesz to wiedzieć?!- zapytałaś. - Zobaczysz, zapomnę o tobie. Będzie inny chłopak, dla którego będę idealna, i który mnie nie skrzywdzi, i będzie mnie kochał...
Przerwałaś, ponieważ poczułaś ciepło na swoich wargach. To Jin. On cię całował. Chciałaś się wyrwać, powiedzieć mu jakim jest idiotą, ale nie mogłaś. Całkowicie odpłynęłaś. Jego usta były takie miękkie. Kiedy się odsuną, przytulił się do ciebie.
- Nie mów już nigdy, że będzie ktoś inny oprócz mnie, arraso?- pokiwałaś głową. - I nigdy, przenigdy nie mów, że cię nienawidzę. Byłem głupi, wiem, ale to wszystko przez to, że nie wiedziałem co czuję. Dopiero kiedy ciebie nie było, zrozumiałem. Kocham Cię, ____.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam to usłyszeć- powiedziałaś, przytulając się jeszcze bardziej do niego.
- Chodź, odprowadzę cię do domu- pocałował cię jeszcze w czoło, po czym splótł nasze palce ze sobą. Kiedy szliśmy korytarzem wszyscy patrzyli się na nas ze zdziwieniem. No tak. W końcu myśleli, że się nienawidzimy.
- Czyli od dzisiaj będziesz mówić na mnie "Oppa", tak?- zapytał przy wyjściu.
- Nie przeginaj, arraso?- powiedziałaś, trzepiąc go lekko w rękę.
- Arraso, arraso- zaśmiał się.
Czułaś, że teraz nic was nie rozdzieli. I to był najwspanialsze.
Siemaneczko, promysie~
Oto scenariusz z Jin'em w trochę innej odsłonie :)
Myślę, że wam się podobało :3
Ojej *-* To było takie słodkie i smutne jednocześnie :3 Jesteś cudowna i czekam na dalsze scenariusze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :** Nie powiem, że coś mi jedna scena w tym scenariuszu przypomina, ale to sprawa na kiedy indziej :)) Zarąbiasty. Czekam na mój :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jin'a, a w takiej sytuacji to chyba pokochałam go jeszcze bardziej! Cudowny scenariusz~
OdpowiedzUsuńjeju ale cudo serio abrdzo mi się podobał :c kochane
OdpowiedzUsuńJak na razie pierwszy Twój scenariusz jaki przeczytalam i podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńChociaż czegoś mi brakowało między tym jak Jin przegioł a tym jak wyznał swoje uczucia..ale i tak mi się podoba.
I to mi się podoba 👌 to było piękne takie teksty to ja kocham...czy możesz zrobić cos podobnego dla mnie z Jiminem??
OdpowiedzUsuńTo było słodkie ♡ Jedyne co według mnie trochę mija się z racjonalnym myśleniem to to, że pod koniec dziewczyna powinna niezbyt mu ufać. No bo tyle ją ranil, więc wyznajac jej miłość też może kłamać, c'nie? Ale poza tym to było takie cudo, cudeńko ♡
OdpowiedzUsuń