29 września 2014

Block B (U-Kwon) - Gdy lubi kogoś innego



- Jestem! - krzyknęłaś, ściągając buty. Nie minęła nawet chwila, a Kyung już zdążył do Ciebie doskoczyć.
- ____! - oznajmił uradowany, przytulając Cię. - Przyszłaś?
- Przyleciała, idioto - B-Bomb trzepnął rapera w głowę.
- Coś się stało, ____? - zapytał Cię Taeil, kiedy znalazłaś się w salonie.
- Ani - uśmiechnęłaś się do niego. - Chciałam was po prostu odwiedzić.
Z zespołem przyjaźniłaś się od... zawsze? Prawdopodobne tak. Mieszkałaś w tej samej dzielnicy, a co najlepsze - dom dalej od nich. Dobrze pamiętasz jak zaczęła się ta wasza przyjaźń.

Był piękny słoneczny dzień. Zaczęły się wakacje i miałaś zamiar ten pierwszy tydzień przeleżeć na leżaku. Czytałaś wtedy książkę. Nagle coś twardego uderzyło Cię w głowę.

- Ała - syknęłaś, trzymając się za bolące miejsce. 
Chwilę później do Twojego ogrodu zawitało siedmiu chłopców.
- Gwenchana? - zapytał jeden z nich.
Podeszłaś do nich bliżej i zezłoszczona cisnęłaś piłką w pierwszego lepszego Koreańczyka, który się nawinął.
- Yah! - powiedziałaś. - Dopiero co zaczęły się wakacje, a wy już robicie szkody? To się mogło skończyć o wiele gorzej!
- Mianhe - oznajmił najwyższy.
- A Ty na co się gapisz? - zapytałaś, stojącego przed Tobą chłopaka. Cały czas się na Ciebie patrzył z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Spojrzałaś na siebie i przeklęłaś w myślach.
- Wynocha! - zawołałaś, kiedy zdałaś sobie sprawę, że stoisz przy nich w samym stroju kąpielowym. - Zboczeńce!

Tak, może to nie było idealne spotkanie, ale wystarczyło, żeby zacząć rozmawiać ze sobą. Oni dowiedzieli się, że dopiero co się tu przeprowadziłaś z rodzicami, za to ty poznałaś ich tajemnicę. W gruncie rzeczy wcale Cię nie zdziwiło to, że są zespołem. Takim sposobem poznałaś cudownych przyjaciół.

- ____! - usłyszałaś wołanie z kuchni. Po glosie poznałaś, że to U-Kwon. - Pomożesz mi z obiadem?
- Pewnie - odpowiedziałaś z uśmiechem. Uwielbiałaś z nim gotować... Nawet jak czasami nie pozwalał Ci nic dotykać.
- Ktoś przychodzi czy coś? - zapytałaś go, krojąc warzywa.
- Zaprosiłem do nas MiYoung - uśmiechnął się, a ty westchnęłaś w myślach.
Kim YooKwon.
Dla przyjaciół i fanek U-Kwon.
Bardzo kochana i miła osoba.
Niestety nie wie o Twoich uczuciach.
Idiota i kretyn, ale właśnie za to go lubiłaś.
Czy to wszystko?
Nie.
Dlaczego?
Ponieważ U-Kwon miał dziewczynę.
Zaznaczmy, że ładną dziewczynę.
Była zwykłą osobą, tak jak Ty.
Jednak Twoja skromna persona nie miała takiego szczęścia, żeby zostać miłością U-Kwon'a.
Szkoda.
- Ooo... - oznajmiłaś. - Czyli Twoja dziewczyna przyjdzie?
- Dokładnie - powiedział, wkładając coś do miski.
- Ja naprawdę jej nie lubię - stwierdziłaś cicho.
- Mówiłaś coś? - YooKwon dopiero teraz na Ciebie spojrzał.
- Ani - zaprzeczyłaś szybko.
Szykował się dłuuuuugi dzień.

Kiedy nadszedł moment, w którym cała dziewiątka siedziała razem przy stole, tylko Ty się nie odzywałaś. Powolnie wkładałaś jedzenie do buzi, co było do Ciebie nie podobne. Zwykle jedzenie zrobione przez chłopaka bardzo Ci smakowało, jednak teraz nie mogłaś nic przełknąć.

- ____, gwenchana? - zapytał zatroskany Taeil. - Coś jedzenie dzisiaj Ci nie idzie.
- Straciłam apetyt - powiedziałaś.
- Dziwne - stwierdził P.O. - Zawsze smakuje Ci jedzenie U-Kwon'a.
- Dzisiaj nie mam humoru na żadne posiłki - oznajmiłaś spokojnie. Powoli traciłaś cierpliwość. Nie mogłaś znieść widoku szczęśliwego YooKwon'a. Nie z nią. - Chyba już lepiej pójdę.
- Wae? - Kyung zrobił smutną minę. - To nasz ostatni wolny dzień, zostań.
- Myślę, że dziewięć osób w tym domu to za dużo - powiedziałaś powoli. - Na razie.
Wychodząc z domu mogłaś jeszcze usłyszeć głos U-Kwon'a, mówiący: "Co ją ugryzło?"
Ne...
To tak bardzo boli.
Dlaczego nie spoglądasz na moje spływające łzy?
Dlaczego nic nie wiesz? 
Wae?

Siedziałaś w domu. Była sobota i nie miałaś nic szczególnego do roboty. Chłopcy mieli trening, a Twoja przyjaciółka spędzała czas ze swoim ukochanym. Miłość jest okropna! Od ponad dwóch godzin ślęczysz nad kartką i próbujesz coś napisać. Zawsze kiedy tylko był czas, pisałaś piosenki. Lubiłaś to.



Jedyny taki na świecie, tylko jeden
Potrzebuję właśnie Ciebie
Dlaczego ciągle ode mnie uciekasz?
Dlaczego ciągle się ode mnie oddalasz?
Zostań przy mnie, chwyć moją dłoń
Jeśli tylko mnie kochasz

Doprowadzasz mnie do szaleństwa
Doprowadzasz mnie do płaczu
Jesteś tak blisko, że mogę Cię przytulić
Ale gdy podchodzę do Ciebie, znikasz niczym wiatr
Miłość, którą czuję tylko ja
Miłość jedynie pozostawia łzy
Bzdurna, głupia miłość*

- Łaa - usłyszałaś głos za sobą. - Nieźle cię wzięło.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś Zico, stojącego za Tobą.
- O kim to? - zapytał z uśmiechem.
- N-nie Twoja sprawa - wydukałaś, chowając kartkę.
- Ahh - westchnął, siadając na łóżku. - Miłość jest głupia.
- Mówisz tak, jakbyś się zakochał - burknęłaś czerwona.
- Rzeczywiście tak jest - oznajmił.
- Słucham? - byłaś zdziwiona. - Ty?
- Yhym - mruknął tylko. - Jest najładniejszą dziewczyną na tym świecie.
- Łaa - powiedziałaś. - Nieźle Cię wzięło - zacytowałaś jego słowa.
- Prawda?
- Ale... - zaczęłaś. - Kto to jest?
- Chcesz wiedzieć? - zapytał, wstając.
Pokiwałaś tylko głową. Zico był coraz bliżej Ciebie. Kiedy był już przy tobie, nachylił się niebezpiecznie w Twoją stronę, tak, że prawie stykaliście się nosami.
- Tą dziewczyną jesteś Ty.
- MWOH?! - zawołałaś wstrząśnięta. - JAK TO JA?
- Normalnie - oznajmił niewzruszony. - Po prostu tak już jest.
- Czyli co teraz? - zapytałaś go.
- Nic - uciął. - Ja lubię Ciebie, Ty lubisz U-Kwon'a, proste.
- Skąd ty..?
- Bo to widać - oznajmił. - Ale spokojnie. Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała.
- Na przykład?
- Nie zgwałcę Cię - zaśmiał się.
Dziwnym było to, że właśnie o tym pomyślałaś.
- Czyli co z tym zrobimy?
- Możesz robić sobie co chcesz - stwierdził. - Ale nie bądź zła, kiedy przez przypadek wezmę Cię za rękę czy coś.
- Miałeś nie robić niczego, czego bym nie chciała - przypomniałaś mu.
- To było do pocałunków - poczochrał Cię po głowie, po czym skierował się w stronę wyjścia. - Do zobaczenia, słonko.
- Woo JiHo ty - nie skończyłaś, ponieważ jego sylwetkę przysłoniły drzwi.
Cholera, to się porobiło!

Od wyznania Zico minął już tydzień. Cały czas o tym myślałaś. I nawet jak próbowałaś coś z tym zrobić, to nie mogłaś. Coś w JiHo sprawiało, że nie chciałaś NIC z tym zrobić. Dziwne, nie? Wychodząc ze szkoły, zobaczyłaś właśnie jego, czekającego pod bramą.
- Cześć, księżniczko - usłyszałaś.
- Cześć, stalkerze - odpowiedziałaś mu. - To się już zaczyna robić przerażające.
- Mówisz? - uśmiechnął się do Ciebie. - Ale Ci to nie przeszkadza.
- Wiesz - oznajmiłaś. - To strasznie podnosi moją samoocenę.
Zico podszedł do ciebie na niebezpieczna odległość z zamiarem pocałowania Cię. Bardzo często mu się to zdarzało. 
- Zapominasz o obietnicy - szepnęłaś mu do ucha, udając się później w stronę budki z lodami. - Chcę waniliowego.
JiHo zaśmiał się, podążając za Tobą.
Szliście teraz w milczeniu, jedząc lody. Nagle wpadłaś na pomysł.
- Hej, Zico! - zawołałaś, a kiedy chłopak odwrócił się w Twoją stronę, zostawiłaś na jego nosie waniliowego kleksa.
- Yah! - krzyknął oburzony. - ____!
Podeszłaś do niego z chusteczką. Wyglądał tak zabawnie. Zico był w trakcie ścierania sobie loda z nosa, kiedy zauważyłaś U-Kwon'a.
- O! - oznajmiłaś. - Co on tu robi? Nie powinien być z MiYoung?
Zrobiłaś krok w jego stronę, jednak JiHo złapał Cię za nadgarstek. Nie był zadowolony.
- Nawet jak jesteśmy razem cały czas o nim myślisz! - krzyknął. - To nie fair!
- To co mam zrobić? - zapytałaś go. - Wyłączyć swoje uczucia?
- Najlepiej by było - oznajmił szorstko. - Pomyślałaś kiedyś, jak ja się czuję? Zawsze tylko U-Kwon! Po każdej rozmowie z nim jesteś smutna i do kogo przychodzisz? Do mnie! A dlaczego? Żebym Cię pocieszył! To wkurzające! Założę się, że teraz kiedy do niego pójdziesz też powie Ci coś, przez co będziesz płakać i skierujesz się do mnie. Tylko tym razem, nie otworzę dla Ciebie ramion.
- Zico... - wykrztusiłaś, ale chłopak już szedł w stronę dormu. Mimo tego, postanowiłaś sprawdzić co robi U-Kwon.
- Hej! - zawołałaś do niego. - Co tu robisz?
- O, ____ - uśmiechnął się do Ciebie. - Dobrze, że Cię spotkałem.
- Tak? - zdziwiłaś się. - Dlaczego?
- Denerwuję się, bo chcę zaproponować MiYoung, żeby z nami zamieszkała - oznajmił. - Jednak nie wiem jak zareaguje, dlatego chodzę bez celu po parku.
- Zamieszkała? 
- Tak.
- Z wami?
- Nie inaczej - uśmiechnął się.
- Muszę już iść - powiedziałaś cicho.
- Coś się stało? - zapytał U-Kwon zmartwiony.
Tylko to, że Zico miał rację.
O! I jeszcze jedno.
Moje serce jest złamane.

Siedziałaś na ławce obok wytwórni. Musiałaś porozmawiać z Zico. Kiedy tylko go zobaczyłaś, od razu do niego podbiegłaś.
- Mianhe - powiedziałaś ze łzami w oczach. - Mianhe, za to, że nie mogę pokochać kogoś takiego jak ty. Starałam się, naprawdę! Ale to nic nie daje.
Poczułaś jak JiHo obejmuje Cię w pasie i mocno do siebie przytula.
- To nie Twoja wina - powiedział, całując Cię w czoło. Nagle zza rogu wyszedł U-Kwon, co zauważył Zico. Przyszedł mu do głowy pewien plan. - Kochasz go? Nawet jeśli ma dziewczynę?
-  To są moje uczucia - oznajmiłaś. - Nie mogę ich przeprogramować. Kocham go bez względu na wszystko, a dlatego, że nie mogę go mieć, wrócę do Polski.
- ŻE CO ZROBISZ?! - krzyknął chłopak.
- Jutro mam lot do Warszawy - powiedziałaś smutno. - Chciałam się pożegnać - stanęłaś na palcach i pocałowałaś go w policzek. - Nigdy o Tobie nie zapomnę, Zico.
Ruszyłaś w stronę swojego mieszkania. Cierpiałaś. Bardzo. Nie chciałaś tego. Nie po to przyjechałaś do Seulu. Stwierdziłaś, że wrócisz. Tak będzie najlepiej. Nie wiedziałaś tylko, że U-Kwon słyszał każde Twoje słowo.

Zbliżała się godzina odlotu, a ty siedziałaś na małym niebieskim krzesełku. Nie chciałaś tego robić, ale było to jedyne wyjście. Po chwili wstałaś i udałaś się do miejsca odlotu. Nagle usłyszałaś swoje imię. Odwróciłaś się i zobaczyłaś U-Kwon'a. Biegł w Twoją stronę i nie miał zamiaru się zatrzymać. Kiedy był blisko Ciebie od razu Cię pocałował. Upuściłaś torbę i bilet. Stałaś z otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Przyswojenie sytuacji zajęło Ci chwilę. Kiedy U-Kwon się od Ciebie odsunął, był jakiś dziwny.
- Chciałaś odlecieć bez pożegnania? - zapytał.
- W-wae? - wydukałaś, oszołomiona. - Dlaczego...?
- W końcu zrozumiałem - oznajmił. - Nie kochałem MiYoung. Było to tylko złudzenie. Kiedy podsłuchałem Twoją rozmowę z Zico, zamurowało mnie. Dosłownie. Wiem, że nie powinno tak być, a ja nie powinienem tak robić, ale... Nie mogę pozwolić odejść dziewczynie, którą szczerze kocham - powiedziawszy to, przytulił Cię. 
- A co z JiHo? - zapytałaś. 
- Powiedział, że odpuści - U-Kwon się uśmiechnął. - Widzi, że mnie lubisz i tego nie zmieni. 
- On jest wspaniały - powiedziałaś cicho. 
- Masz rację - chłopak wziął Cię za rękę i skierował się do wyjścia. - Jest cudownym przyjacielem.
W końcu mogłaś powiedzieć, że byłaś szczęśliwa. Nareszcie. 


Słowa, które krzyczy moje serce...
Kocham Cię*

Cześć Wam!
Wracam do Was z kolejnym scenariuszem. 
Bee mam nadzieję, że Ci się spodoba. 
Ten post jest pisany pod presją (tak Kyane, o Tobie mowa),
więc może nie być idealny. Co te groźby i spamy robią z człowiekiem ^^ 



Mogą być błędy bo KTOŚ mnie poganiał nadmiernie motywował do pracy.

3 komentarze:

  1. Yah, pod jaką presją?! Ja nic takiego nie robiłam... A poza tym, to było wszystko dla dobra Twoich czytelników. xD I no, jeśli już przy tym jesteśmy, to radzę pisać rozdział albo już kolejny scenariusz, a przynajmniej aby pojawił się szybko. :D
    Teraz co do scenariusza. To chyba był Twój najlepszy scenariusz na tym blogu. Bardzo mi się podobał, bo U-Kwon, bo Zico, bo BLOCK B! <3 I kiedy przeczytałam, że Zico jest zakochany w bohaterce, to żal mi się go zrobiło i później stwierdziłam, że wolałabym jego niż U-Kwona. Ale cóż. :D
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Preferuję bardziej Zico niż U-Kwona <333 Nie mniej jednak scenariusz mi się podoba. Dla mnie jest NAJLEPSZY jak dotąd :DDD Życzę powodzenia z kolejnym scenariuszem. Mam nadzieję, że to będzie ten, do którego pomysł wymyśla ci pewna bardzo kreatywna osóbka :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. O! To było cudne <3! Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam dużo nauki, a teraz informatyka, więc... :D Cóż mogę powiedzieć? Podoba mi się ^^/ Bee

    OdpowiedzUsuń