매번
다칠걸
다
알면서
난
니
장난에
놀아나~
- Dlaczego trzymacie te dzieci w pokoju, tato? - zapytałaś wysokiego mężczyznę, siedzącego przy wielkim monitorze.
- ____, oni są bardzo wyjątkowymi ludźmi - wyjaśnił Ci. - Muszę wiedzieć co robią w każdej minucie swojego życia.
- A dlaczego są wyjątkowi? - drążyłaś dalej.
- Kochanie, myślę, że Twój sześcioletni umysł tego nie pojmie - zaśmiał się.
- Twierdzisz, że jestem na to za głupia? - oburzyłaś się.
- To nie tak - uśmiechnął się. - Prawda jest taka, że ja też tego nie wiem.
- Dlatego musisz się dowiedzieć - oznajmiłaś.
- Odrobiłaś już wszystkie lekcje, skarbie?
- Tak - rzekłaś, gramoląc się tacie na kolana. - Mogę popatrzeć na nich z Tobą?
- Oczywiście - rodzic przytulił Cię mocniej do siebie.
- Appa, a jak ten chłopak ma na imię? - wskazałaś na jednego z obserwowanych.
- Ach tak? - zdziwiłaś się. - Nie wygląda.
- ____, czyżby spodobał Ci się jeden z moich podopiecznych? - zaśmiał się ponownie.
- N-nie - wydusiłaś zawstydzona.
Siedziałaś właśnie w miejscu swojego ojca. Na jego krześle, w jego gabinecie. Wpatrywałaś się w jego monitory, zapisując nowe informacje w jego notatkach. Odkąd Twój tata zmarł, robiłaś to codziennie. Przypatrywałaś się szóstce chłopców, jakby byli jakimiś cudami. Według wszystkich powinni być oni wyjątkowi. Ty jednak nie widziałaś w nich czegoś takiego. Jak dla Ciebie byli to po prostu... ludzie. Nic wyjątkowego.
- ____, wszystko w porządku? - zapytał Cię pan Lee.
- Hm? - spojrzałaś na niego.
- Czy złożona obietnica ciąży ci na sercu?
Ach, tak. Obietnica. Gdybyś jeszcze miała wybór. Osoba, która przejęła laboratorium po Twoim tacie, przerażała Cię. Ten człowiek nie był normalny. Zmusił Cię do podpisania oświadczenia, że nie zrobisz niczego przeciwko niemu i będziesz sumiennie wykonywać swoje zadania. Wolałaś pominąć moment, w którym zaczął wymachiwać Ci nożem przed twarzą. Wolałaś po prostu wszystko podpisać.
- Nie - skłamałaś. - Zamyśliłam się tylko.
- Jak nasi pacjenci? - zmienił temat.
- Śpią - rzekłaś. - Nic nadzwyczajnego się nie dzieje.
- Może dlatego, że jest piąta nad ranem?
- Powinien pan iść do domu - zwróciłaś się do starszego mężczyzny. - Zajmę się resztą.
- ____, wiesz, że nie mogę... - zawahał się.
- Widzę, że jest pan zmęczony - nalegałaś. - Proszę się n i m nie przejmować.
- No dobrze - zgodził się. - Uważaj na siebie.
Kiwnęłaś głową i wróciłaś do sporządzana notatek. Jakieś piętnaście minut później postanowiłaś wyjść z tego nudnego pokoju. Udałaś się korytarzem w bok do pomieszczenia, w którym spali chłopcy. Otworzyłaś ostrożnie drzwi i weszłaś do środka. Przywitała Cię głęboka cisza. Tego się nie spodziewałaś. Nie słyszałaś nawet ich oddechów. Prawdę mówiąc, to będzie Twój pierwszy raz, kiedy widzisz ich tak z bliska.
- Naprawdę nie tego się spodziewałam - szepnęłaś do siebie. - Jak tu może być czyściej niż u mnie w domu?
Oparłaś się o stół, przeglądając papiery leżące na stole. Jakieś śmieszne obrazki i komiksy. Uśmiechnęłaś się do siebie. Chciałaś sięgnąć po książkę, jednak ktoś pochwycił Twój nadgarstek, odwracając Cię do siebie.
- Kim jesteś? - zapytał jeden z bliźniaków. - Nie wyglądasz na osobę z obsługi.
- J-ja... w sumie... - plątałaś się.
Bałaś się. Bardzo się bałaś. Nie zostałaś przystosowana do takich sytuacji. Zwykle patrzyłaś na nich przez monitory i szybę, a teraz? Kompletnie nie wiedziałaś co robić.
- Co chciałaś nam zrobić? - chłopak nadal oczekiwał odpowiedzi na pytania i za każdym razem ściskał mocniej Twój nadgarstek.
- N-nic - odpowiedziałaś, powstrzymując łzy. - Przysięgam.
Jęknęłaś z bólu. Nie czułaś całej ręki, a to nie był dobry znak. Nie chciałaś płakać, jednak po Twoim policzku spłynęło kilka łez.
- P-pójdę sobie zaraz - wydusiłaś. - Tylko mnie puść.
- Kwangmin, zostaw ją - usłyszałaś głos najstarszego. - Nie przyszła tutaj na badania.
Młodszy bliźniak rozluźnił uścisk, ale nie uwolnił Cię. Nadal trzymał Twoją dłoń.
- To niby czego tutaj chce? - prychnął.
- ____, myślę, że powinnaś stąd wyjść - zwrócił się do Ciebie Donghyun.
- S-skąd znasz moje imię?
Chłopak uśmiechnął się tylko. Poczułaś, że Min całkowicie uwolnił Twoją rękę.
- Twój tata się nami zajmował, prawda? - zauważyłaś, że to wcale nie było pytanie. - Bardzo często nam o Tobie opowiadał.
- Naprawdę? - zdziwiłaś się. - Ale... jak to?
- Więc to jest ____? - spojrzałaś na Minwoo, który przyglądał Ci się znad łóżka. - Nie myślałem, że jest aż taka ładna.
Spłonęłaś rumieńcem.
- Co Ty tu tak właściwie robiłaś?
- Nudziło mi się... - powiedziałaś zawstydzona.
- Możesz nas częściej odwiedzać - oznajmił Jeongmin.
- C-chyba nie powinnam - przypomniałaś sobie o obietnicy. - Muszę już iść.
Nim któryś z chłopców zdążył zareagować, Ty znajdowałaś się na zewnątrz.
- Co się dzieje?
Następnego dnia zostałaś wezwana do pracy trochę zbyt szybko. O cztery godziny za szybko.
- Nie mam pojęcia - przyznał pan Lee. - Monwoo strasznie dziwnie się zachowuje.
- Jego bpm jest strasznie wysokie - powiedziałaś. - Co się do cholery dzieje?
Rzuciłaś wszystko i wyszłaś z pomieszczenia.
- ____, gdzie idziesz?
- Wchodzę tam - oznajmiłaś.
- Nie możesz - westchnął pan Lee. - Obietnica...
- Wedle tej obietnicy mam dbać o zdrowie pacjentów mojego ojca - warknęłaś do niego. - Niech pan zostanie na zewnątrz, jeśli się boi, ja wchodzę.
Otworzyłaś szybko drzwi i od razu udałaś się do łóżka Minwoo.
- ____, nie wiemy co mu jest - rzekł zdenerwowany Donghyun.
- Ja też tego nie wiem - przyznałaś. - Coś jest nie tak...
- ____ - wydusił najmłodszy. - Czy ja umrę?
- Nie gadaj głupot - zdenerwowałaś się. - Boli Cię coś?
- Nie - odpowiedział. - Nie mogę tylko za bardzo oddychać.
- Zauważyłam.
- Co z nim będzie?
- Muszę pomyśleć - usiadłaś na krześle.
- Jak to musisz pomyśleć?! - wrzasnął Kim. - RATUJ MI PRZYJACIELA!
- Mógłbyś łaskawie na mnie nie krzyczeć? - burknęłaś. - Ja też się martwię. Nawet dwa razy bardziej niż wy, bo to JA nie umiem mu w tej chwili pomóc.
- Przepraszam.
- Niestety, ale muszę Cię rozebrać - rzekłaś do Minwoo.
Ściągnęłaś mu koszulkę, żeby lepiej przyjrzeć się jego klatce piersiowej. Nie dostrzegłaś na niej nic niepokojącego, oprócz małego siniaka w okolicy serca.
- Biliście się nawzajem?
- Oszalałaś? - zdziwił się Youngmin. - Nigdy nie robimy czegoś takiego.
Nagle dostałaś olśnienia.
- Już wiem! - krzyknęłaś.
Podeszłaś jak najszybciej do swojej torby i wyjęłaś z niej strzykawkę i przezroczysty płyn.
- Co to jest?
- Lepiej, żebyś nie wiedział - skwitowałaś.
Wstrzyknęłaś lekarstwo w jedną z żył na nadgarstku. Od razu chłopak przestał się dusić. Chłopcy odetchnęli z ulgą.
- ____, możemy porozmawiać? - spojrzałaś na Donghyun'a.
- Pewnie.
Poprowadziłaś go przez pokój do wyjścia.
- Jesteś pewna, że mogę-?
- Nikogo nie ma - oznajmiłaś. - Mój "pomocnik" pewnie sobie poszedł.
- Ale ja - zawahał się. - Nigdy stąd nie wychodziłem.
Złapałaś go za rękę, uśmiechając się przy tym lekko.
- Gdybym mogła, pozwoliłabym wyjść wam wszystkim.
- Jednak nie możesz ryzykować - dokończył. - Rozumiem.
Poprowadziłaś go korytarzem do swojego pokoju. Właściwie to laboratorium było Twoim domem. Mieszkałaś tu od zawsze.
- Usiądź proszę - wskazałaś na krzesło.
Chłopak skorzystał z propozycji. Rozglądnął się po Twoim pokoju i patrzył z zachwytem na rysunki, które wisiały na ścianach.
- Sama je rysowałaś? - zapytał.
- Kiedy byłam mała - zaśmiałaś się. - Te były akurat ulubionymi mojego taty.
- Brakuje Ci go, prawda?
- Czasami - przyznałaś. - Ostatnio coraz bardziej. Szczególnie wtedy, kiedy-
Zamilkłaś, kiedy poczułaś dłoń Donghyun'a na włosach. Kiedy zorientował się co zrobił, cofnął szybko rękę.
- Przepraszam - powiedział zawstydzony.
- N-nic się nie stało.
- Kontynuuj proszę.
Westchnęłaś.
- Jiyoung mi grozi - wyznałaś. - Kierownik. Chyba postradał zmysły, kiedy awansował. Codziennie mnie odwiedza i codziennie mi grozi. Przychodzi tutaj i wypomina mi wszystko. Gada jakieś głupie rzeczy. Chcę stąd uciec, ale... nie potrafię. Spędziłam tutaj całe swoje życie, a od dziesięciu lat się wami opiekuję. Nie mogłabym odejść.
- Od dziesięciu lat? - zdziwił się. - Mogę zapytać o Twój wiek?
- Normalnie powinnam być w liceum - odpowiedziałaś mu. - Mam szesnaście lat.
Chłopak dość długo nic nie mówił.
- Aż tak Cię to zaskoczyło?
- Po prostu... - zaśmiał się. - Nie sądziłem, że jesteś tak młoda.
Zmarszczyłaś brwi.
- A czy to w czymś przeszkadza?
- Może przejdziemy do tego o czym chciałem z Tobą porozmawiać? - zmienił temat.
- Pewnie - zgodziłaś się. - Mów śmiało.
- Wiesz co się stało Minwoo, prawda?
- M-mogę się tylko domyślać - wydusiłaś. - Ale wydaje mi się, że to właśnie kierownik sprawił to wszystko.
- Chce nas zabić? - zapytał.
- Nie wiem co on sobie myśli, ale na pewno nie jest normalny - rzekłaś.
- Więc co mamy robić?
- Naprawdę nie wiem - zasmuciłaś się.
Siedzieliście przez chwilę w ciszy. Było Ci strasznie przykro, że nie możesz niczego dla niego zrobić.
- ____ - usłyszałaś.
Odwróciłaś się w jego stronę. Patrzył na Ciebie uważnie.
- Pomóż nam się stąd wydostać.
- Mieszkanie nie jest duże, ale przynajmniej Jiyoung was tu nie znajdzie.
Nie było Ci łatwo podjąć tę decyzję. Laboratorium to całe Twoje życie, a teraz? Nie miałaś niczego, Twoje ostatnie wspomnienia związane z tatą zostały w tamtym miejscu.
- ____, naprawdę dziękujemy - zwrócił się do Ciebie Youngmin.
- Rozgośćcie się.
Pokazałaś im pokoje, łazienkę, a na końcu kuchnię.
- Lodówka jest pełna - oznajmiłaś. - Dzisiaj rano zrobiłam zakupy, więc nie umrzecie z głodu.
- Mam u Ciebie naprawdę wielki dług, ____ - powiedział Donghyun, rozglądając się dookoła. - To miejsce jest niesamowite.
I rzeczywiście było. Mały domek w głębi lasu z małym jeziorkiem obok.
- Razem z tatą przyjeżdżaliśmy tutaj na wakacje - uśmiechnęłaś się na to wspomnienie.
- Naprawdę?
- ____, to Ty? - zapytał Minwoo, pokazując na zdjęcia, stojące na komodzie. - Łaaa, jakaś Ty słodka!
- Wcale nie - zaprzeczyłaś, podchodząc do niego. - Tata zawsze wpychał we mnie masę jedzenia, więc byłam dość pulchnym dzieckiem.
- Ty? Pulchna? - zaśmiał się Hyunseong. - Nie rozśmieszaj mnie.
- Właśnie - wtrącił się Kwangmin. - Wyglądasz na niedożywione dziecko.
Nagle usłyszeliście odgłos przewracanych pudełek.
- Co to?
- Nie wiem - rzekłaś. - Zaraz sprawdzę.
- Czekaj - zatrzymał mnie lider. - To może być niebezpieczne.
- Wybacz mi oppa, ale kilka pudełek nie jest w stanie zrobić mi krzywdy.
Podeszłaś do kąta, w którym leżały kartony. Poniosłaś jeden z nich, a spod spodu wyleciała mała różowa kulka. Zaśmiałaś się, kiedy usłyszałaś pisk ze strony chłopców.
- Shan Shan, więc to tutaj się schowałeś - wzięłaś malucha na ręce. - Mama się martwiła.
- ____, możesz nas oświecić czym to jest?
- To? - spojrzałaś na zwierzę. - To świnka.
- Trzymasz w domu świnkę?
- I nie zdechła jeszcze?
- Jestem tu dosyć często - wyjaśniłaś. - Poza tym kilka razy dziennie zagląda tu leśniczy. Shan Shan zawsze miał świeżą wodę i jedzenie.
- To trochę... dziwne - stwierdził Youngmin.
- Może i tak - pogłaskałaś zwierzątko. - Tata podarował mi go na którąś gwiazdkę. Miał złagodzić pustkę po odejściu mamy.
- ____, ja... przepraszam - wydusił starszy z braci. - Nie wiedziałem.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niego. - Przecież nie miałeś pojęcia.
Odłożyłaś świnkę na ziemię i poszłaś zrobić herbatę. Wkładając torebki do kubków, poczułaś, że ktoś Ci się przygląda. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Jeongmin'a, siedzącego na krześle.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałaś zaciekawiona.
- Sam nie wiem - odpowiedział. - Zastanawia mnie, dlaczego robisz to wszystko.
- Chcę wam pomóc - rzekłaś.
- To jedyny powód?
- C-co masz na myśli? - zająknęłaś się.
- Widzę, jak patrzysz na hyunga - uśmiechnął się.
To Cię zatkało.
- N-nie wiem o czym mówisz - nalałaś wody o kubków.
- Lubisz Donghyun'a, prawda?
Te słowa zszokowały Cię do tego stopnia, że wylałaś sobie wrzątek na rękę. Krzyknęłaś, kiedy poczułaś okropny ból.
- Co się stało? - do pomieszczenia wbiegli zaalarmowani chłopcy.
- Właściwie to nie wiem - przyznał Jeongmin.
- To nic - wydusiłaś przez łzy. - Tylko się poparzyłam.
Włożyłaś rękę pod zimną wodę.
- Minwoo, mógłbyś przynieść z łazienki apteczkę? - zapytałaś. - Takie duże, brązowe pudełko.
Chłopak pokiwał głową i zniknął w głębi mieszkania.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy?
- Nie, wszystko w porządku - powiedziałaś prawe płacząc.
- Idioci - skomentował Donghyun. - Nie widzicie, że ona się zwija z bólu?
- To nic, naprawdę - uświadomiłaś go.
- Dlaczego lekceważysz wszystko, co dotyczy Twojego zdrowia?
Słyszałaś to już kiedyś...
- Appa, ale mnie to wcale nie boli.
- ____, masz rozcięte pół ręki... - westchnął Twój tata. - Coś Ty sobie myślała?
- Nie widziałam za dobrze Donghyun'a oppy - burknęłaś.
- Dlatego postanowiłaś wejść na drabinę? - zaśmiał się.
- To nie jest zabawne - skarciłaś go. - Poza tym, już mnie nic nie boli.
- Ech, ____ - mężczyzna spojrzał na Ciebie. - Dlaczego lekceważysz wszystko, co dotyczy Twojego zdrowia?
- Chciałam tylko lepiej widzieć oppę - spuściłaś głowę.
- Już dobrze ____.
Następnego dnia postanowiłaś zabrać chłopców do miasta. Po pierwsze, musiałaś kupić im coś do ubrania. Po drugie, chciałaś, żeby zapoznali się trochę z okolicą. Nie wychodzili poza ściany pokoju przez 6 lat, mieli prawo do poznania chociaż kawałka świata. Jechaliście właśnie do centrum miasta i musiałaś się powstrzymywać od tego by nie roześmiać się na cały autobus.
- Oppa, nie patrz tak na ludzi - szepnęłaś do Yeongmin'a. - Przerażasz ich.
- Oni jakoś dziwnie wyglądają - odpowiedział Ci chłopak. - Do tego jest ich tak dużo.
- To normalne - wyjaśniłaś mu. - Jedziemy środkiem publicznym.
- Jakoś mnie to nie przekonuje - uśmiechnęłaś się na te słowa.
Oni byli jak dzieci.
- Wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze?
Koreańczyk niechętnie skinął głową, ale posłuchał Cię. Chwilę później przyjechaliście na miejsce.
- ____, ale skąd my weźmiemy pieniądze na te wszystkie rzeczy, które chcesz kupić? - spytał Cię Hyunseong. - Przecież to musi być mega drogie.
- O to się nie musicie martwić - powiedziałaś. - Mam pieniądze, żeby kupić wam to wszystko.
- Nie możemy tego przyjąć - zaprotestował Donghyun.
- A ktoś w ogóle pytał was o zdanie?
Chłopcy popatrzyli po sobie. Byli widocznie zdziwieni Twoim zachowaniem. Westchnęłaś, ruszając się z miejsca.
- Ugh, nieważne - zbyłaś ich.
Kiedy weszliście do galerii, zrobiło Ci się cieplej na sercu. Pamiętałaś jak przychodziłaś tu z tatą. Zawsze kupowaliście sobie po bubble tea i chodziliście po różnych sklepach.
- No dobrze – uśmiechnęłaś się do nich. - Najpierw zaczniemy od...
- Jedzenia – przerwał Ci Yeongmin.
- Przecież jedliście śniadanie - zdziwiłaś się.
- Ale to było godzinę temu - jęknął Minwoo. - ____ noona chodźmy coś zjeść!
- Ile razy Ci mam mówić, że jesteś starszy? - zwróciłaś się do niego.
- Przestanę, jak zabierzesz nas na posiłek.
- Takiego szantażu nie przyjmuję - odwróciłaś się, by spojrzeć na Donghyun'a. - To Twoje dzieci, zajmij się nimi, oppa.
- To, że ich wychowałem nie znaczy, że to moje dzieci - zaśmiał się. - Pójdziemy coś zjeść po zakupach, dobrze?
Chłopcy spiorunowali lidera wzrokiem, ale nic nie powiedzieli. To była Twoja szansa.
- To co? - zapytałaś. - Możemy ruszać?
- Weź jeszcze to - rzucałaś w stronę Kwangmina kilka rzeczy na raz. - I to. W sumie to też Ci się przyda.
- ____, starczy już - wyszeptał chłopak.
- Przestań marudzić - machnęłaś ręką w jego stronę. - Masz, jeszcze to.
Zaśmiałaś się, widząc górę ubrań zamiast chłopaka.
- Teraz idź to przymirzyć - rozkazałaś mu.
- Tak jest, mamo!
- Hyunseong, a Ty już coś sobie wybrałeś? - zapytałaś kolejnego Koreańczyka. - Może Ci w czymś pomóc?
- Wybacz, ____ - powiedział. - Nie chcę skończyć, jak tamten.
Skrzywiłaś się lekko. Przecież chciałaś im tylko pomóc.
- Dlaczego panienka nie szuka niczego dla siebie? - usłyszałaś głos ekspedientki.
- Nie potrzebuję żadnych nowych rzeczy - uśmiechnęłaś się grzecznie.
- Mimo wszystko może-
- Naprawdę dziękuję, ale niczego nie potrzebuję - oznajmiłaś jej.
Kobieta ukłoniła się i odeszła.
- ____, zobacz co znalazłem! - zobaczyłaś Minwoo, który biegł do Ciebie z dwoma wieszakami w ręce.
Z tego co zdążyłaś zauważyć to były dwa swetry - jeden beżowy, drugi czerwony.
- Są identyczne, więc pomyślałem sobie, że możemy je nosić razem - powiedział uradowany.
Zarumieniłaś się lekko, słysząc to co powiedział Koreańczyk.
- Ale Minwoo... - zaczęłaś. - To są rzeczy dla p a r.
- Serio? - zasmucił się. - No dobrze, więc pójdę je odłożyć...
- Poczekaj - zatrzymałaś go. - Jak chcesz to możemy je nosić jako przyjaciele.
Sama nie wierzyłaś w swoje słowa. Nigdy byś nie powiedziała czegoś takiego, więc czemu teraz...?
- Naprawdę? - ucieszył się. - To chodźmy do przymierzalni!
Chłopak złapał Cię za rękę i pociągnął w stronę specjalnie ustawionych pomieszczeń.
- Hyung, zobacz - Youngmin zawołał do Donghyun'a. - ____ w końcu zlądowała w przymierzalni.
- Nie oczekuj zbyt wiele - burknęłaś do niego. - Robię to tylko dlatego, że Minwoo mnie poprosił.
Weszłaś do przymierzalni po raz pierwszy od... sześciu lat? Pamiętałaś, że tego dnia była zima i tata kupował Ci prezent na święta. Zaśmiałaś się na wspomnienie dziesięcioletniej siebie, kłócącej się ze sprzedawczynią o to, że świętego Mikołaja wcale nie ma. Tak... To były cudowne chwile. Westchnęłaś, zdejmując czerwony sweter z wieszaka.
- Za jakie grzechy? - spytałaś siebie, wkładając ubranie.
Przeglądnęłaś się jeszcze w lustrze i wyszłaś do chłopców.
- Jak któryś z was się zaśmieje, to go pobiję - zagroziłaś.
- ____, wyglądasz ślicznie! - zawołał Minwoo. - Patrz, jesteśmy bliźniakami teraz.
- I to ma mnie pocieszyć?
- No weź - uśmiechnął się najmłodszy. - Przecież wiem, że się cieszysz.
- Tak, na pweno widać to po jej minie - zaśmiał się Jeongmin. - Donghyun hyung, a Ty co sądzisz o wyglądzie ____?
Chłopak spojrzał na Ciebie uważnie.
- Wygląda jak dziecko z podstawówki - powiedział w końcu. - Jest słodka.
Spłonęłaś rumieńcem.
- Wcale nie... - spóściłaś wzrok.
- Oooo, ktoś się chyba zarumienił - zauważył Hyunseong.
- Że niby kto? Ja? Chyba śnisz...
- Dobra, dość tego - zareagował Donghyun. - Kończmy te zakupy i idźmy coś zjeść.
W myślach strasznie mu dziękowałaś. Musiałaś popracować nad swoimi reakcjami. Donghyun nie może się dowiedzieć o Twoich uczuciach. Nigdy.
- Ale się najadłem~!
- Hyung, popatrz - Minwoo podleciał do Jeongmina. - Aż mi brzuch wywaliło!
- Nadal czuję się źle z tym, że za nas płacisz - usłyszałaś głos lidera.
- To nic - zapewniłaś go. - Naprawdę, nie musisz się tym przejmować.
- ____, ____, ____ - podbiegł do Ciebie Kwangmin. - Możemy częściej tu jadać?
- Nie możemy - powiedziałaś stanowczo.
- Dlaczego nie?
- Będziecie grubi i nikt Was nie zechce.
- Jeden z nas to już ma branie~ - powiedział szeptem Jeongmin, ale i tak go usłyszałaś. Uderzyłaś go z otwartej dłoni w tył głowy. - No ej, za co?
- Ty już dobrze wiesz za co.
Przepychaliście się tak z kilka minut, dopóki ktoś Cię nie zawołał. Był to starszy mężczyzna ubrany w garnitur. Obok niego kroczył chłopak dość sporo od niego wyższy.
- Profesor Park...?
- Tyle lat się nie widzieliśmy! - podszedł do Ciebie i przytulił lekko. - Aigoo, jak Ty wyrosłaś.
- To naprawdę pan... - uśmiechnęłaś się. - Dzień dobry.
- Pamiętasz mojego syna? - zapytał się, wskazując na chłopaka.
- Tak - oznajmiłaś. - Jak mogłabym zapomnieć dzieciaka, który zawsze płakał, kiedy ktoś go wyzywał. Miło Cię, znowu widzieć, Minggyu.
- A ja nie mógłbym zapomnieć dziewczyny, która odstraszała każdego chłopaka wielkim aparatem na zębach. Ciebie również, ____.
- Poza tym, słyszałam, że awansowałeś na kierownicze stanowisko w laboratorium swojego ojca - wspomniałaś. - Gratulacje.
- Szkoda tylko, że nie będę mógł nawiązać współpracy z Twoim tatą - wtrącił profesor Park. - Naprawdę szkoda, że umarł.
- Wiem, był świetnym człowiekiem.
- Może któregoś dnia zjesz z nami obiad? - zaproponował Minggyu.
- Tak, to wspaniały pomysł! - ucieszył się starszy mężczyzna. - Będziemy mogli trochę porozmawiać.
Nagle wzrok młodszego chłopaka napotkał twarz Donghyuna.
- Kim oni są?
- Oni? - zawahałaś się. - To moi... znajomi. Tak, znajomi.
- Tato, możesz zostawić nas samych?
Profesor Park spojrzał dziwnie na syna, ale wykonał jego prośbę.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedział na odchodne.
Kiedy tylko znalazł się w bezpiecznej odległości, Minggyu przeniósł swój wzrok na Ciebie.
- Naprawdę myślisz, że Ci uwierzę?
- Słucham? - zapytałaś go.
- Przez prawie czter lata nigdzie nie wychodziłaś, a teraz nagle pojawiasz się w naszej galerii - wyjaśnił. - Do tego z nimi... Podejrzane, nie?
- Nie wiem o co Ci chodzi - udawałaś, że wszystko jest w porządku.
- To pewnie te 'eksperymenty' Twojego ojca, prawda?
Już chciałaś odpowiedzieć, ale poczułaś dotyk na ramieniu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że Youngmin mierzy wzrokiem Minggyu.
- Przepraszam - powiedział Min. - Ale czy masz jakiś problem?
- Nie ja tu mam problem - zaśmiał się. - Jestem tylko ciekaw co na to dyrektor.
- Nie powiesz mu, prawda? - zapytałaś ostrożnie.
- To byłoby nawet zabawne - powiedział Gyu. - Jednak chciałbym zobaczyć jak sobie dalej poradzisz. On w końcu ich znajdzie, więc uważaj na siebie, ____.
- Możemy mu ufać? - spytał Minwoo w drodze powrotnej.
- Nie jest głupi - powiedział Hyunseong. - W każdej chwili może pójść i o tym komuś powiedzieć.
- Nie - oznajmiłaś. - Nie zrobi tego.
- Masz jakąś pewność?
- Minggyu może i nie jest wiarygodny, ale wiem jedno - spojrzałaś na nich. - Nie będzie chciał, żeby coś mi się stało. Dlatego nic nie powie.
- Było coś między Wami w przeszłości?
Wszyscy jak jeden mąż rzucili poduszkami w najmłodszego.
- No co? - obużył się. - Tylko zapytałem...
- Przyjaźniliśmy się - uśmiechnęłaś się. - Od zawsze praktycznie, jednak nasi ojcowie nie chcieli pracować razem, dlatego wydywaliśmy się dość rzadko.
- Nie byliście parą?
- Mieliśmy po sześć lat - uniosłaś się.
- Dobra, już nic nie mówię.
- Poza tym, teraz ____ woli takich... starszych - zaśmiał się Jeongmin.
- O czym... Ty mówisz? - zawahałaś się.
- O niczym - oznajmił. - Droczę się tylko.
- To nie jest śmieszne - wycedziłaś. - Lepiej przygotujcie się na jutro.
- A co niby jutro robimy? - zdziwił się Donghyun.
- JEDZIEMY NAD MORZE~!
- Jak to możliwe, że nigdy nie byliście nad morzem? - zdziwiłaś się.
- Praktycznie od zawsze byliśmy w laboratorium Twojego ojca - wyjaśnił Jeongmin.
- Wcale nie - zaprzeczyłaś. - Minwoo miał dziesięć lat, kiedy mój tata was przygarnął.
- Mimo wszystko, to będzie pierwszy raz.
- Ja uwielbiam morze - powiedziałaś. - Zawsze czuję się tam wolna, mogę być sobą i nie myśleć o przyszłości. Zawsze jeździliśmy tam z tatą, żeby odpocząć. Patrzenie na Was to naprawdę... męczące zajęcie.
- Trzeba było być normalną dziewczynką - zaśmiał się Hyunseong. - Bawić się lalkami, a nie probówkami.
- Nie lubiłam lalek - skrzywiłaś się. - Ani różowych sukienek.
- Byłaś naprawdę wyjątkową dziewczynką.
- Możecie się śmiać, ale to ja wiem, który z Was ślini się, kiedy śpi.
- Niczego lepszego nie mogłaś wymyślić? - spytał Kwangmin.
- Waszych żenujących momentów, o których tylko ja wiem jest cała masa - oznajmiłaś. - Może poopowiadamy sobie śmieszne historie przy ognisku, hm?
- Nie, dzięki - burknęli chórem.
1:0 dla ____.
Kilka godzin później siedzieliście już na plaży, rozkoszując się słońcem... Znaczy, tylko Ty. Chłopcy postanowili poganiać się, powygłupiać i krzyczeć, jakby mieli po dziesięć lat. W sumie, mogłaś to zrozumieć. Uciekło im dość sporo życia, które mogli spędzić ze znajomymi na zabawie. Szczególnie Donghyun. Jest przecież najstarszy, a mimo to nigdy nie narzekał... Dziwny człowiek.
- ____, czemu się z nami nie pobawisz? - zapytał Minwoo, który postanowił usiąść obok Ciebie na kocu.
- Muszę być jedną osobą, która trzyma poziom, tak?
- Zawsze jesteś taka? - zainteresował się.
- Jaka niby?
- Nie chcesz się z nami bawić!
- Za dużo tu ludzi - wyjaśniłaś.
- I co?
- Pomyślą, że z psychiatryta uciekliśmy.
- W sumie to tak było - zaśmiał się.
Po chwili Ty również wybuchłaś śmiechem. Miał całkowitą rację.
- Więc jak będzie?
Chłopak podniósł się z siedzenia. Stanął przed Tobą z wyciągniętą ręką.
- Idziesz ze mną?
W tym samym czasie reszta grupy bawiła się w najlepsze.
- Ej, Youngmin, nie oszukuj! - wrzasnął Hyunseong.
- No przecież takie są zasady, hyung - zaśmiał się młodszy.
- A gdzie w ogóle podział się Minwoo? - zapytał Donghyun.
- Podrywa Twoją niewiastę - powiedział Jeongmin.
- Ona wcale nie-
- Muszą się chyba bardzo dobrze bawić bez nas - zauważył Kwangmin. - Poza tym, nie wiedziałem, że nasz kochany Minwoo może kiedykolwiek tak dobrze dogadywać się z dziewczyną.
- Właśnie - zgodził się Hyunseong. - Hyung, lepiej uważaj, bo jeszcze sprzątnie Ci ____ sprzed nosa.
- Co Wy za bzdury wygadujecie... - prychnął najstarszy.
- Ale ja nie wiem nawet w co się bawicie - oznajmiłaś.
- A czy to ważne? - zapytał chłopak. - ____, no chodź~.
W końcu złapałaś dłoń Minwoo i wstałaś z koca.
- Ktoś musi pilnować naszych rzeczy...
- Donghyun hyung może się tym zająć - uśmiechnął się.
Kiedy doszliśmy do reszty, Kwangmin patrzył się na nas z kpiącym wyrazem twarzy.
- Skończyliście już randkę?
- O czym Ty mówisz? - zdziwiłaś się. - Rozmawialiśmy tylko.
- Namawiałem ____ na zabawę z nami - usprawiedliwił się najmłodszy.
- Niestety nikt nie ma został z naszymi rzeczami...
- Donghyun hyung, możesz ich popilnować?
- Czemu ja? - spytał.
- Jesteś najstarszy.
- W sumie to ja nadal mogę-
- Lepiej byśmy zrobili, gdybyśmy znaleźli ten domek letniskowy - oznajmił Jeongmin. - Co o tym myślicie?
- Jestem za - podniosłaś rękę.
- Rozpaliliście już ognisko?
Niosłaś właśnie razem z Hyunseungiem słodycze i różne inne rzeczy do opiekana nad ogniskiem.
- Pewnie, nawet całkiem sprawnie nam to poszło - uśmiechnął się Donghyun.
- Nie wierz mu, ____ - burknął Minwoo. - Wkurzył się, że nie może go rozpalić i użył zapalniczki.
Zaśmiałaś się.
- Naprawdę?
- Przynajmniej rozpaliłem - powiedział zawstydzony.
- W porządki, ważne, że jest - uśmiechnęłaś się do niego.
Usiadłaś na drewnianej ławce, w celu usmażenia pianek.
- Czy to nie dziwne, że nikt nas nie szuka? - zapytał Youngmin, siadając obok Ciebie.
- Właśnie - zgodził się Donghyun. - Powinni już nas dawno złapać.
- Nie myślcie o tym na razie - westchnęłaś. - JiYoung nie jest głupi. Pewnie coś szykuje, dlatego jest tak spokojnie.
- Myślicie, że mógł odpuścić?
- Nie - powiedziałaś pewnie. - Ktoś mu się postawił i ktoś uciekł. Przy odrobinie szczęścia, która jest naprawdę małym procentem... wyjdziemy z tego cało.
- On Ci groził, prawda?
- Wiele razy - oznajmiłaś. - Ostatnim razem dołożył do gróźb nóż, więc...
- Dlaczego po prostu nie poszłaś z tym na policje? On jest nienormalny, powinien-
- Ponieważ jest moim bratem - szepnęłaś.
- Co? - zapytał Minwoo z niedowierzaniem.
- JiYoung... - zawahałaś się. - Kierownik, który przejął laboratorium po tacie i próbował Was zabić... Jest moim bratem.
Jest!
Tak jak obiecałam.
Jestem z siebie dumna, naprawdę XD
Miałam strasznie dużo nauki, ale rzuciłam to i stwierdziłam, że tym razem Was nie zawiodę i....
Oto jest.
Podzieliłam go na dwie części, ponieważ jest dość długi, jednak kolejnej części będziecie mogły się spodziewać... kiedyś.
Może wtedy, kiedy nadrobię trochę zamówień.
Także, do następnego scenariusza~
Hope u like it!
To jest wspaniałe. Tematyka ogromnie przypadła mi do gustu, tak samo jak bohaterowie (co się dziwić, kocham BOYFRIEND). Minwoo jest taki słodki i uroczy, natomiast Donghyun zachowuje się "cool" i w ogóle XD Z niecierpliwością czekam na następną cześć ;; Hwaiting~!
OdpowiedzUsuńŚwietne ^^ Scenariusz był niezwykle ciekawy i przyjemnie się go czytało. Czekam na następną część z niecierpliwością. Weny życzę! C:
OdpowiedzUsuńHee
Mam szczerą nadzieję, że to 'kiedyś' nadejdzie jednak troche szybciej albo jak najszybciej!;u; Chyba jeszcze nie spotkalam się z taką tematyką, co bardzo mi sie podoba! ♡ Czekam na kolejną część i następne scenariusze oraz życzę weny! 😘 Btw strasznie ciesze się, że wróciłaś ♡
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuńEjjj, ja chcę kolejną część xdd ;3 <333
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się to podoba, nie nie mogę się doczekać, jak to się skończy ;p
Odczuwam silną potrzebę dowiedzenia się, co będzie dalej. Bardo silną. Aż mnie skręca od środka xd
Życzę weny i pozdrawiam~
Kontynuuj, błagam, ten scenariusz jest cudowny, ma swój klimat, jeszcze z podobnym się nie spotkałam <3 Dziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuńPs. Donghyun to mój wielki bias, dlatego jeszcze bardziej jestem uratowana ♥
Kiedy kolejna część? Nue mogee się już doczekać. Genialnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńBłagam, napisz kolejna część, bo to jest genialne~!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń